Gold Savon Noir - Złote Czarne Mydło z oliwą z oliwek od Nacomi
Moi Drodzy,
Czy używacie peeling do ciała i twarzy?
Jakie preferujecie? A może stawiacie na szczotkowania ciała?
Ja przyznam, że stosuję wszystko zamiennie: peelingi mechaniczne, enzymatyczne, szczotkowania ciała i twarzy. U mnie w pielęgnacji bywa różnorodnie i chyba z żadnego rodzaju nie mogłabym zrezygnować na stałe.
Dzisiaj zatem chciałabym Wam przedstawić czarne mydło, które doskonale oczyszcza skórę, ale także działa jak peeling enzymatyczny!
Gold Savon Noir - Złote Czarne Mydło z oliwą z oliwek
Skład:
Ingredients/Składniki (INCI): Aqua, Potassium Olivate, Glycerin, Tocopheryl Acetate.
Nie ma to jednak znaczenia, ważne co jest w środku.
Mydło mieści się w sporym, plastikowym zakręcanym słoiczku. Wokoło ma papierową naklejkę z wyczerpującym opisem produktu w kolorze żółto-złotym, nawiązującym do samego rodzaju mydła.
Wieczko również posiada naklejkę, tym razem okrągłą z nazwą produktu.
Samo opakowanie wizualnie do mnie nie przemawia natomiast praktycznie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Zakręcanie działa sprawnie i jest szczelne, śmiało możemy zabrać je w podróż. Naklejki nie oklejają się mimo ciągłego kontaktu z wodą, napisy nie ścierają się ani nie blakną.
Pod zakrętką produkt zabezpiecza plastikowe,szczelne wieczko.
Nie spodziewałam się, że będzie tak zbita myślałam, że jak postoi w ciepłej łazience to trochę się rozrzedzi (tak miałam w starym czarnym mydle, z czasem zrobiło się wręcz wodniste), ale tutaj konsystencja nie zmieniła się. Do samego końca była taka sama, chociaż z moją pomocą i przypadkowym użyciem owszem stała się bardziej podatna, ale o tym później ;)
Konsystencja jak wspomniałam zbita i gęsta strasznie, ciężko ją nabrać na dłonie nie mówiąc o rozsmarowaniu. Początkowo byłam zniesmaczona i nie ciągnęło mnie do jej używania, ale poradziłam sobie z nią i pod koniec wręcz za szybko się kończyła.
Zapach mydła mogę powiedzieć klasyczny dla czarnego mydła, Ci z Was, którzy używali choć raz takie mydło wiedzą co to za zapach. Mi kojarzy się z czystością, ze skrzypiąca skórą i po prostu mydłem, ale takim bez dodatków, po prostu charakterystyczny zapach mydła za dawnych lat.
Moje próby i metody używania czarnego mydła
Zacznę od tej konsystencji i tego jak ją używałam i jaki sposób sprawdził się najlepiej.
Początkowo próbowałam używać jak zaleca producent "Pamiętaj – nabieraj mydło suchą dłonią, aby jego właściwości pozostały stabilne.", ale zupełnie mi to nie szło. Pytałam nawet na instagramie o rady, dostałam sporo propozycji, ale żadna się nie sprawdzała. Próbowałam zwilżoną dłonią smarować wierzch mydła aż się troszkę spieni, aż odpowiednia ilość nabierze się na dłonie i tak stosowałam go długo. To jednak było nużące i trwało długo.
Potem jeszcze wpadłam na to, by pocierać je gąbeczką do mycia twarzy lub szczoteczką i było coraz lepiej z jego użyciem.
Do ciała miałam największy problem z tym mydłem, ale zaczęłam gąbką nabierać wprost z opakowania i okazało się, że świetnie się do sprawdza, bo gąbka nabiera go odpowiednią ilość i podczas masażu od razu pieni się i rozpuszcza! To był strzał w dziesiątkę, a że wtedy mydło zrobiło się rzadsze i miększe, bo zostawało w nim troszkę wilgoci to z używaniem było coraz łatwiej i przyjemniej.
Kompletnie nie sprawdziło się u mnie nabieranie mydła i rozprowadzanie w dłoniach aż się rozpuści, mydło jest tak zbite, że zanim się rozpuści to spada, przemieszcza się i ucieka, a glut nadal jest w dłoniach, ślizga się i spora część idzie na straty.
Jakby się mogło wydawać, używanie czarnego mydła o tak zbitej konsystencji nie jest wcale łatwe.
To co mogę o czarnym mydle powiedzieć to, że na pewno maksymalnie oczyszcza, po umyciu nim skóra aż skrzypi, ale dzięki oliwie z oliwek zawartej w składzie nie powoduje uczucia nadmiernego ściągnięcia skóry. Oczywiście potrzeba kremu czy balsamu jest, ale nie tak silna i natychmiastowa jak przy klasycznej wersji czarnego mydła.
Raz na jakiś czas stosowałam je do ciała, by oczyścić maksymalnie skórę, podobnie stosowałam je do twarzy na zmianę z żelami do mycia twarzy czy innymi produktami, wtedy kiedy miałam potrzebę jej dogłębnego oczyszczenia czy odkażenia. Działa świetnie i efekt od razu jest wyczuwalny, również odkażający, który spisuje się przy niedoskonałościach. Od razu są one uspokojone i zdezynfekowane.
Kolejne zastosowanie mydła to traktowanie go jako peeling enzymatyczny, czyli nakładałam je na twarz na chwilkę po czym masowałam skórę np. szczoteczką soniczną lub zwyczajnie zostawiałam kilka minut na skórze, po czym zmywałam. Idealnie oczyszcza! Super sprawdzi się przed maseczką, która ma zadziałać dogłębnie na naszą cerę.
Wypróbowałam je też do mycia włosów, fajna odmiana i uczucie oczyszczenia na włosach i skórze głowy. Włosy są trochę splątane i i koniecznie trzeba je potraktować odżywczą, wygładzającą maską, ale przyszło z pomocą kiedy żaden szampon nie pomagał.
Minus? Jeden... szczypie w oczy, więc trzeba być ostrożnym i z daleka omijać okolice oczu, bo kiedy się do nich dostanie to nie jest przyjemne uczucie.
Podsumowując uważam, że czarne mydło powinno znaleźć się w każdej łazience i czekać na użycie, by każdy miał je pod ręką.. U mnie spisuje się idealnie w wielu przypadkach.
Zapomniałam dodać, że nawet kiedy dzieci miały problem ze skórą myłam im sporadycznie nim ciało i też pomagało, łagodziło dolegliwości skórne jak np. wysypka.
Są też mniejsze opakowania, więc śmiało spróbujcie jeśli jeszcze nie znacie te produktu!
Dajcie znać jak to u Was jest z tym oczyszczaniem skóry?
Czy znacie czarne mydła? Używacie?
Ingredients/Składniki (INCI): Aqua, Potassium Olivate, Glycerin, Tocopheryl Acetate.
Opakowanie i szata graficzna
Ten produkt jak i wszystkie już chyba Nacomi zmieniły opakowania jakiś czas temu. Wcześniej miałam od nich klasyczne czarne mydło bez dodatków i miało inne opakowanie. Moim zdaniem opakowania z nową szatą graficzną są brzydsze, ale to tylko moje odczucia i gust.Nie ma to jednak znaczenia, ważne co jest w środku.
Mydło mieści się w sporym, plastikowym zakręcanym słoiczku. Wokoło ma papierową naklejkę z wyczerpującym opisem produktu w kolorze żółto-złotym, nawiązującym do samego rodzaju mydła.
Wieczko również posiada naklejkę, tym razem okrągłą z nazwą produktu.
Samo opakowanie wizualnie do mnie nie przemawia natomiast praktycznie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Zakręcanie działa sprawnie i jest szczelne, śmiało możemy zabrać je w podróż. Naklejki nie oklejają się mimo ciągłego kontaktu z wodą, napisy nie ścierają się ani nie blakną.
Pod zakrętką produkt zabezpiecza plastikowe,szczelne wieczko.
Konsystencja i zapach
Pod wieczkiem ujrzałam złotą, gęstą i maksymalnie zbitą maź (czyt. mydło), już samym wyglądem mnie zachwyciła, ale przyznam szczerze, że nie wiedziałam jak zabrać się do jej używania.Nie spodziewałam się, że będzie tak zbita myślałam, że jak postoi w ciepłej łazience to trochę się rozrzedzi (tak miałam w starym czarnym mydle, z czasem zrobiło się wręcz wodniste), ale tutaj konsystencja nie zmieniła się. Do samego końca była taka sama, chociaż z moją pomocą i przypadkowym użyciem owszem stała się bardziej podatna, ale o tym później ;)
Konsystencja jak wspomniałam zbita i gęsta strasznie, ciężko ją nabrać na dłonie nie mówiąc o rozsmarowaniu. Początkowo byłam zniesmaczona i nie ciągnęło mnie do jej używania, ale poradziłam sobie z nią i pod koniec wręcz za szybko się kończyła.
Zapach mydła mogę powiedzieć klasyczny dla czarnego mydła, Ci z Was, którzy używali choć raz takie mydło wiedzą co to za zapach. Mi kojarzy się z czystością, ze skrzypiąca skórą i po prostu mydłem, ale takim bez dodatków, po prostu charakterystyczny zapach mydła za dawnych lat.
Moje próby i metody używania czarnego mydła
Zacznę od tej konsystencji i tego jak ją używałam i jaki sposób sprawdził się najlepiej.Początkowo próbowałam używać jak zaleca producent "Pamiętaj – nabieraj mydło suchą dłonią, aby jego właściwości pozostały stabilne.", ale zupełnie mi to nie szło. Pytałam nawet na instagramie o rady, dostałam sporo propozycji, ale żadna się nie sprawdzała. Próbowałam zwilżoną dłonią smarować wierzch mydła aż się troszkę spieni, aż odpowiednia ilość nabierze się na dłonie i tak stosowałam go długo. To jednak było nużące i trwało długo.
Potem jeszcze wpadłam na to, by pocierać je gąbeczką do mycia twarzy lub szczoteczką i było coraz lepiej z jego użyciem.
Do ciała miałam największy problem z tym mydłem, ale zaczęłam gąbką nabierać wprost z opakowania i okazało się, że świetnie się do sprawdza, bo gąbka nabiera go odpowiednią ilość i podczas masażu od razu pieni się i rozpuszcza! To był strzał w dziesiątkę, a że wtedy mydło zrobiło się rzadsze i miększe, bo zostawało w nim troszkę wilgoci to z używaniem było coraz łatwiej i przyjemniej.
Kompletnie nie sprawdziło się u mnie nabieranie mydła i rozprowadzanie w dłoniach aż się rozpuści, mydło jest tak zbite, że zanim się rozpuści to spada, przemieszcza się i ucieka, a glut nadal jest w dłoniach, ślizga się i spora część idzie na straty.
Jakby się mogło wydawać, używanie czarnego mydła o tak zbitej konsystencji nie jest wcale łatwe.
Działanie,efekty i moje wrażenia ze stosowania czarnego mydła Nacomi
Mydło stosowałam na wiele sposobów i zastosowań. Jak już wiecie używałam je zarówno do ciała, jak i do twarzy. W obydwu przypadkach spisało się świetnie.To co mogę o czarnym mydle powiedzieć to, że na pewno maksymalnie oczyszcza, po umyciu nim skóra aż skrzypi, ale dzięki oliwie z oliwek zawartej w składzie nie powoduje uczucia nadmiernego ściągnięcia skóry. Oczywiście potrzeba kremu czy balsamu jest, ale nie tak silna i natychmiastowa jak przy klasycznej wersji czarnego mydła.
Raz na jakiś czas stosowałam je do ciała, by oczyścić maksymalnie skórę, podobnie stosowałam je do twarzy na zmianę z żelami do mycia twarzy czy innymi produktami, wtedy kiedy miałam potrzebę jej dogłębnego oczyszczenia czy odkażenia. Działa świetnie i efekt od razu jest wyczuwalny, również odkażający, który spisuje się przy niedoskonałościach. Od razu są one uspokojone i zdezynfekowane.
Kolejne zastosowanie mydła to traktowanie go jako peeling enzymatyczny, czyli nakładałam je na twarz na chwilkę po czym masowałam skórę np. szczoteczką soniczną lub zwyczajnie zostawiałam kilka minut na skórze, po czym zmywałam. Idealnie oczyszcza! Super sprawdzi się przed maseczką, która ma zadziałać dogłębnie na naszą cerę.
Wypróbowałam je też do mycia włosów, fajna odmiana i uczucie oczyszczenia na włosach i skórze głowy. Włosy są trochę splątane i i koniecznie trzeba je potraktować odżywczą, wygładzającą maską, ale przyszło z pomocą kiedy żaden szampon nie pomagał.
Minus? Jeden... szczypie w oczy, więc trzeba być ostrożnym i z daleka omijać okolice oczu, bo kiedy się do nich dostanie to nie jest przyjemne uczucie.
Podsumowując uważam, że czarne mydło powinno znaleźć się w każdej łazience i czekać na użycie, by każdy miał je pod ręką.. U mnie spisuje się idealnie w wielu przypadkach.
Zapomniałam dodać, że nawet kiedy dzieci miały problem ze skórą myłam im sporadycznie nim ciało i też pomagało, łagodziło dolegliwości skórne jak np. wysypka.
Są też mniejsze opakowania, więc śmiało spróbujcie jeśli jeszcze nie znacie te produktu!
Dajcie znać jak to u Was jest z tym oczyszczaniem skóry?
Czy znacie czarne mydła? Używacie?
Pozdrawiam,
Bardzo lubię markę Nacomi i będę miała na uwadze ten kosmetyk. Fajne jest to że przyda się zarówno do twarzy jak i ciała :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa używałam nie raz czarnego mydła i u mnie spisuje się naprzemiennie bo gdy używałam non stop to potem moja skóra się bardzo przesuszała. Z tej marki nie miałam, używałam jednak Babuszki Agafii i tam nie było problemu z użyciem
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, o tym samym pisałam "raz na jakiś czas", "sporadycznie" :)
UsuńWarto spróbować :)
OdpowiedzUsuńDo ciała może by było dobre, bo twarzy nie myję mydłem, ale i do ciała wolę coś innego :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Nacomi wprowadza kolejne ciekawe kosmetyki:)
OdpowiedzUsuńLubię markę Nacomi. Faktycznie konsystencja jest taka, ze tez nie wiedziałabym jak się za to zabrać :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam czegoś takiego, ale mimo, że mówisz, że ciężko się nakładało, to i tak mam ochotę kupić :D
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam czarne mydła, teraz wydają mi się za mocne. Chyba moja skóra odzwyczaiła się od takiego oczyszczania ;)
OdpowiedzUsuńDotychczas używałam mydła czarnego marki Babuszki Agafii, ale raczej nie wrócę do tego rodzaju mydeł, bo strasznie wysuszają moją skórę. 😊
OdpowiedzUsuńmialam kilka podobnych i fakt nabieranie zeby glut nie spadl do odplywu nie jest łatwe i to skrzypienie skory sama nie wiem czy mi sie podoba, ma to swoje plusy ale trzeba chciec takiego efektu. Ja teraz mam faze na lagodne oczyszcaanie piankami.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś czarne mydło, dobrze sprawdzało się zarówno do twarzy, ciała, jak i włosów. Jednak konsystencja na dłuższą metę jest męcząca.
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś czarne mydło w formie takiej pasty ale była naprawdę czarna, ta z nacomi chyba bardziej przypadłaby mi do gustu
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawia mnie kosmetyki Nacomi, chetnie poznam to mydlo, takiego jeszcze nie uzywalam :D
OdpowiedzUsuńMiałam czarne mydło z Nacomi i było świetne, na pewno wrócę do tego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńMydłem savon noir miałam już mnóstwo, ale złotego jeszcze nie :) Wygląda zachęcająco.
OdpowiedzUsuńNadal mnie jednak dziwi wskazanie savon noir jako peeling enzymatyczny. Nie, on nie działa jak peeling, bo nie usuwa martwego naskórka. Skóra jest gładka, aż piszczt, to fakt, ale od gruntownego oczyszczenia.
Produkt bardzo interesujący :D Jeżeli go spotkam to chętnie przetestuję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja sobie bardzo chwalę z Babuszki A. czarne mydło. Stosuję na twarz (raz w tygodniu, bo dobrze działa na niedoskonałości) jak i na włosy (bo niezły z niego oczyszczać).
OdpowiedzUsuńMam to mydło, jest genialne :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy takiego mydła, wygląda na fajne ;)
OdpowiedzUsuńPeelingi robię regularnie. :) Mam mydła z tej serii, używałam ich do mycia twarzy i tu w ogóle się nie sprawdziły. Myślę, że właśnie zacznę stosować je do ciała, bo tym sposobem się nie zmarnują. A co do włosów, znan takie mydła z Agafii (miodowe i cedrowe) i są naprawdę genialne :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko jedno czarne mydło, ale dobrze wspominam naszą przygodę :) Interesujący kosmetyk, markę Nacomi znam, ale tego produktu nie miałam okazji jeszcze próbować. Chętnie poznałabym go bliżej :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Wygląda bardzo obiecująco, muszę go wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńWow ale świetna konsystencja. Z chęcią bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńMiałam klasyczne mydło.
OdpowiedzUsuńMiałam dwa razy w życiu czarne mydło, za każdym razem z Nacomi i za każdym razem szata graficzna była inna (nawet inna od tej, którą Ty masz). Za pierwszym razem konsystencja była zbita, za drugim lejąca. :D Stosowałam jako peeling enzymatyczny, bardzo dobrze się sprawdzało. Do włosów się nie odważyłam, bo mam niestety problem z rozczesywaniem. :) Ale zapach czarnego mydła uwielbiam. <3
OdpowiedzUsuńW duecie z wygładzającą odżywką czy maską do splątanych włosów nie ma problemu z rozczesaniem :)
UsuńOd kilku miesięcy tylko i wyłącznie szczotkowanie ciała :) Peeling enzymatyczny na twarz oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńale ma super konsystencję :))
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Miałam sporo kosmetyków z Nacomi, ale tego mydła jeszcze nie stosowałam ;)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam czarnego mydła, swego czasu używałam ;)
OdpowiedzUsuńLubię markę Nacomi. Mam sporo ich produktów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń