Hagi, Naturalny scrub do ciała z olejem konopnym i makadamia
Witajcie,
Od dawna się zabieram za post o drugim już z kolei scrubie do ciała Hagi, który miałam.
Pierwszy stał się moim ulubieńcem od pierwszego użycia, o nim mogliście poczytać w poście tamtego roku.
Hagi w swojej ofercie ma trzy scruby do ciała i drugim na jaki się skusiłam był scrub z olejem konopnym i makadamia.
Hagi, Naturalny scrub do ciała z olejem konopnym i makadamia 280g
Skład:
Opakowanie i szata graficzna
Scrub mieści się w zakręcanym, plastikowym słoiczku w kolorze soczystej i jaskrawej zieleni. Zakrętka jest czarna, podobnie jak napisy na etykiecie, która nie odkleja się, ani nie ściera w kontakcie z wodą. Nad i pod etykietą możemy ujrzeć przez opakowanie konsystencję scrubu.
Produkt jest wyczerpująco opisany dookoła słoiczka.
Pod wieczkiem znajduje się zabezpieczające plastikowe wieczko. Tutaj ta wersja różni się od poprzedniej (fioletowej) bo tam było to sreberko, a nie wielorazowe nakładane wieczko.
Konsystencja i zapach
Konsystencja scrubu jest szaro-srebrna, odrobinę wpadająca w zieleń, w odczuciu półsucha, sypka i drobna jak piasek z widocznymi czarnymi pestkami.Ta wersja podczas użycia trochę się kruszy do wanny, mam wrażenie, że więcej niż wersja z pestek śliwki, które potem trzeba obficie zmywać, bo wchodzą w załamania skóry i roznoszą się po wannie, umywalce czy brodziku.
Scrub jest bardzo mocnym zdzierakiem, porządnie drapie i peelinguje ciało.Czarne pestki zostają na skórze, nie rozpuszczają się. Pozostała część stopniowo znika, choć efekt tarcia pozostaje jak drobny piasek.
Zapach scrubu jest oryginalny, pachnie świeżo cytrusowo, ale z wyczuwalną nutą czegoś chłodzącego jak eukaliptus czy mięta. Wyczuwam też delikatnie słodkie tło, odrobine oleiste. Ciekawy zapach i już sam zapach działa chodząco na zmysły, a więc idealny na lato.
Działanie i efekt po
Jak już wspomniałam scrub Hagi z olejem konopnym i makadamia zaliczyć można do porządnego zdzieraka, może okazać się za mocny dla wrażliwej skóry. Dla mnie pod tym względem jest ok.Skóra po zmyciu scrubu jest niesamowicie gładka, delikatna i miła w dotyku. Pozostawia on też delikatną powłokę, dzięki której skóra w odczuciu jest natłuszczona, ale nie tłusta!
Lubie taki film na skórze po zastosowaniu peelingów, bo wtedy moje ciało nie potrzebuje balsamowania.
Dodatkowo skóra po użyciu długo i przyjemnie pachnie.
Pisałam, że już sam zapach działa chodząco, ale to nie wszystko, bo scrub ma efekt chłodzenia właśnie po zastosowaniu i właśnie dlatego okazał się nie być dla mnie.
Kiedy go kupowałam nie doczytałam, że daje taki efekt, bo na pewno bym nie zdecydowała się na ten wariant. Nie cierpię efektu chłodzenia i rozgrzewania w kosmetykach do ciała.
Długo nie mogłam się za niego zabrać, ale kiedy zobaczyłam, że termin ważności niedługo minie zabrałam się za jego pierwsze użycie i to było można powiedzieć ostatnie, bo chłodził po tak mocno, że trzęsło mnie z zimna, nie mogłam się zagrzać.
Nie odważyłam się użyć go na całe ciało ponownie, ale żeby się nie zmarnował, bo jakby nie patrzeć to cudny produkt, więc zużywam go na same nogi, a nawet stopy, które cudownie chłodzi w upalne dni czy takie kiedy moje nogi są już zmęczona i obolałe.
Ostatnio za sprawa jednej instagramowiczki postanowiłam stosować peeling także na dłonie i ten świetnie się do tego nadaje.
Scrub mam już po terminie, ale nie wyrzucam go, bo właśnie zużywam na same łydki, dłonie czy stopy. Raz w upalny, meczący dzień zdecydowałam się użyć go na twarz i też byłam zadowolona, a orzeźwienie i ukojenie jakie mi dał było cudowne!
Tak więc podsumowując gdyby nie efekt chłodzenia byłoby fajnie, choć zapach nie do końca mój, ale efekt skóry 'po' i działanie świetne !
Jestem ciekawa jeszcze trzeciej wersji, która dla odmiany jest rozgrzewająca, choć moim niezmiennym ulubieńcem pozostaje scrub Hagi z olejem z pestek śliwki i jojoba.
Znacie scruby do ciała Hagi?
Macie swoją ulubioną wersję?
Polecam je wypróbować, to jedne z najlepszych jakie miałam!
Pozdrawiam
Kompletnie nie znam tych zdzieraków, ale nie ukrywam, że mnie nimi "zaraziłaś":)
OdpowiedzUsuńNie znam zupełnie tej firmy :)
OdpowiedzUsuńZ tej marki jeszcze nic nie miałam. Lubię mocne zdzieraki, więc chętnie bym przetestowała taki scrub :)
OdpowiedzUsuńWiele zachwytow o nich slyszalam, wiec i ten peeling mnie zacheca <3
OdpowiedzUsuńNie znam, ale mimo wszystko kusi do przyjrzenia się bliżej :)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znam tej marki a peeling widzę pierwszy raz na oczy :D
OdpowiedzUsuńLubię takie kosmetyki 🙂
OdpowiedzUsuńuwielbiam zdzieraki! Czasem mam chęć na coś rozgrzewającego, czasem chłodzącego, a czasem po prostu na zwykły peeling... cóż, kobietą być :D, myślę, że bym go jednak polubiła.
OdpowiedzUsuńDawno już nie miałyśmy takie scrubu :)
OdpowiedzUsuńMi się podoba i ten efekt mocnego chłodzenia korci mnie, żeby spróbować :)
OdpowiedzUsuńfirmę kojarzę, ale nic od nich nie miałam. A za peelingami nie przepadam ;p
OdpowiedzUsuńNie znam marki, ale kosmetyk wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńZnam ten peeling, świetny jest :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten peeling, bo w gorący dzień byłby idealny moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńOjj przyciąga uwagę aż chce się wypróbować. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się wcześniej z tym peelingiem, ale chętnie bym przetestowała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Czyli nie tylko ja niecierpię efektów chłodzenia czy rozgrzania :D. Peeling wydaje się idealny gdyby nie to chłodzenie :(. Pomyślę o innej wersji ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam ten z gałką muszkataołową? cynamonem? znaczy się pomaraczowy i pachniał intensywnie :D
OdpowiedzUsuńI ten faktycznie rozgrzewał ?
UsuńGreat post, love it! :)
OdpowiedzUsuńIf you want that we follow each other let me know by leaving a comment on my last post and please click on links at the end. --> https://beautyshapes3.blogspot.com/2019/08/beach-black-outfit-zaful-rosegal.html
Tak samo jak Ty, nie lubię tych efektów chłodzących czy rozgrzewających w kosmetykach dlatego pewnie nie wybrałabym tego peelingu. Nie próbowałam jeszcze niczego tej marki ale ten scrub śliwkowy to moje klimaty i chyba się skuszę (jak już wykończę wszystkie inne, które stoją w łazience :P )
OdpowiedzUsuńFajny :)
OdpowiedzUsuńLubię mocne zdzieraki, zaciekawił mnie też ten efekt chłodzenia. O kosmetykach z tej firmy czytałam raczej pozytywne wrażenia, muszę przekonać się na własnej skórze:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Lubię scruby:)
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za efektem chłodzącym. Jeszcze latem jestem jakoś w stanie to znieść, ale w innych okolicznościach zupełnie mi to nie odpowiada.
OdpowiedzUsuńJa akurat efekt chłodzenia lubię, zwłaszcza latem. Gorzej, gdy produkty są rozgrzewające... :( Z Hagi do tej pory miałam tylko mydełko, strasznie intryguje mnie ta marka i pewnie w końcu się na coś skusze ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam go jeszcze.
OdpowiedzUsuńJa zwykle nie kupuję peelingów do ciała :) Wolę użyć wielorazowej szczotki/rękawicy Kessa lub zrobić sobie peeling DIY :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku ale wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJa go bardzo lubię, ale to wiesz :D Na pewno do niego wrócę, ale właśnie prędzej latem
OdpowiedzUsuń