Rozczarowania i buble kosmetyczne ostatnich miesięcy
Cześć Kochani,
Dawno nie było u mnie rozczarowań i bubli, a więc dzisiaj takie małe podsumowanie tego, co w ostatnich miesiącach najbardziej się u mnie nie sprawdziło, co okazało się bublem, niewypałem i wielkim zawodem.
Oczywiście produktów, które nie wywarły na mnie większego wrażenia było sporo, ale wybrałam te największe rozczarowania.
Rozczarowania i buble kosmetyczne ostatnich miesięcy
Pielęgnacja włosów
W tej kategorii najczęściej próbuje coś nowego, by znaleźć odpowiedni dla mojej skóry głowy produkt, a teraz także dla włosów, bo w końcu zaczęłam o nie intensywniej dbać.Dlatego też rotacja produktów do włosów jest spora i często trafiam na rozczarowania.
Pierwszy przedstawię Wam szampon przeciwłupieżowy Radical, na który przy zamawianiu po ciuchu liczyłam. Niestety nie zadziałał u mnie przeciwłupieżowo nic a nic, choć ogólnie nie był zły. Jednak pod względem łupieżu nie mogę polecić, bo nie działa na mój łupież i skórę głowy.
Butelka też pozostawia trochę do życzenia, bo jest twarda i ciężko wydusić z niej szampon, zwłaszcza przy końcu, kiedy strasznie strzela i odskakuje w miejscu naciskania.
Kolejny produkt to suchy szampon Batiste, którego użyłam już kilka opakowań i chciałam wierzyć, że jest tak świetny jak każdy uważa i chyba na siłę go kupowałam, bo 'taka moda', z czasem zdałam sobie sprawę, że on niezbyt polepsza stan moich włosów, czasami wręcz je pogarszał.
Jedyne co robi to sprawia, że włosy zamiast błyszczące są matowe, ale po kilku godzinach nadal wyglądają na tłuste.
Dałam sobie z nimi spokój po tej wersji BLUSH. Teraz poszukam czegoś co lepiej działa na moje włosy i bardziej poprawia ich wygląd.
Ostatni produkt do włosów to niedawno kupiony Loton, płyn do układania włosów. Po ścięciu włosów szukam produktu, który pomoże mi je ułożyć i mój pierwszy wybór padł na niego. Niestety okazało się, że totalnie nie robi nic z włosami.
Pielęgnacja twarzy i ciała
Dawno już opisywany przeze mnie krem do twarzy na dzień Nivea z serii detox również pojawił się w tym zestawieniu, bo mimo że nie zrobił mi nic złego to jednak strasznie go męczyłam. Zupełnie nie pasował mi na dzień, po nim moja skóra była tak świecąca, że nie miałam go kiedy i jak nosić, więc długo stał nieużywany, aż postanowiłam zużyć go na noc, by nie wyrzucać.
Peeling do ust z Your Natural Side okazał się niewypałem, może pamiętacie jak mówiłam i pisałam o tym co się z nim stało?
Po pierwsze konsystencja totalnie mi nie odpowiadała i nie dało się wypeelingować ust, bo samych drobinek nie nabierało się za dużo na palec, do tego były strasznie ostre niemalże drażniące skórę ust. Większość to był olej..ale najgorsze dopiero było potem, leżąc chwilę otwarty zmienił totalnie swój kolor, opowiadając o tym na instagramie firma odezwała się do mnie w celu wyjaśnienia sprawy, ale do dzisiaj nie otrzymałam odpowiedzi co mogło się z nim stać. Za to wcześniej firma wysłała do mnie paczkę, która byłam wynagrodzeniem za ten 'bubelek'.
Wielkim zawodem okazał się dla mnie peeling cytrusowy Hagi, który kupiłam na targach kosmetyków naturalnych. Po moim ulubionym scrubie Hagi z olejem z pestek śliwki sięgnęłam po drugi rodzaj, a mianowicie cytrusowy z olejem konopnym i makadamia. Nie doczytałam jednak, że daje on efekt chłodzący i to totalnie go u mnie dyskwalifikuje. Nie znoszę tego typu efektów po użyciu kosmetyki i po pierwszym razie nie mogłam dojść do siebie. W związku z tym termin się skończył, a ja po jednym razie go nie użyłam więcej :(
Do kąpieli natomiast jeden z gorszych zapachów moich ulubionych płyn do kąpieli Avon. Tym razem nie udało się dobrze trafić i to chyba najgorszy według mnie i jedyny takie nieładny zapach płynów Avon w swojej ofercie. Mowa o Apple Crumble, spodziewałam się tutaj zapachu coś na wzór ciasta jabłkowego, soczystego i rześkiego, a otrzymałam przesłodzony cukierkowy i chemiczny zapach, ni to owoców, ni to ciasta, ani kruszonki.. strasznie go męczyłam i gdyby nie pomoc dzieci to jeszcze długo by stał na wannie.
Pierwsze z nich to Glam Brush o numerach 06 i 09. Nigdy nie marzyłam o nich, ale dostałam je w prezencie i zawiodły mnie na całej linii. Źle mi się nimi pracuje, jakoś opornie nabierają kolory i słabo potem aplikują je na oko. Mam wrażenie, że więcej koloru zostaje na pędzlu niżeli nakłada się na skórę.
Brush 09 przeznaczony jest do nakładania korektora, bazy, cieni i rozcierania cieni, ale nie spisuje się u mnie jeśli chodzi o cienie i ich rozcieranie. Korektora nie używam zazwyczaj, ale nałożony nim raz czy dwa też nie zdał egzaminu. Bazy nim nie nakładałam przyznam się, bo poszedł totalnie w odstawkę.
Pędzelek Brush 06 jest mały, okrągły i krótki. Moim w odczuciu niestety też zbyt sztywny, twardy i średnio współpracujący. Taki kształt pędzelka chciałam, by nakładać w kąciku ciemniejszy kolor, ale opornie idzie Nam współpraca.
Włosie w tych pędzlach zupełnie mi nie odpowiada i źle mi się na nich pracuje z cieniami.
Kolejnym pędzelkiem, który mnie zawiódł i nie spisuje się tak jak się tego spodziewałam, to wymarzona Zoeva. Przy wspólnych zakupach z koleżankami blogerkami zdecydowałam się w promocji zamówić pierwszy pędzel tej marki.
Wybrałam klasyczny kształt pędzelka do cieni, do nałożenia go na całą powiekę, bo takiego mi brakowało w swojej kolekcji. Po wnikliwej analizie i poznaniu różnic między podobnymi kształtami wybrałam numer 232 z serii Luxe Classic Shader w kolorze Rose Golden.
Po pierwsze sam kształt okazał się trochę za duży i niedopasowany do mojej powieki, a więc nakładanie nim cienia na cała powiekę nie wychodzi tak łatwo jak się spodziewałam i widziałam na filmikach. Po drugie też mam wrażenie, że cień w dużej mierze zostaje w większości we włosiu pędzelka, a mało przenosi się go na oko.
Włosie jest przyjemne, miękkie, ale nie za miękkie, ani nie sztywne jak Glam Brush, który aż drapie.
Złoty trzonek z wytłoczonym znakiem zachwyca mnie, nie powiem, ale rączka mimo, że mało używana i pędzla nie mam za długo już posiada rysy, których nie da się wyczyścić.
Za tę cenę spodziewałabym się zdecydowanie czegoś lepszego.
To wszystko co zawiodło i rozczarowało mnie najbardziej w ostatnich miesiącach.
Czy jakiś produkt jest Wam znany?
Jakie macie o nim zdanie?
Do kąpieli natomiast jeden z gorszych zapachów moich ulubionych płyn do kąpieli Avon. Tym razem nie udało się dobrze trafić i to chyba najgorszy według mnie i jedyny takie nieładny zapach płynów Avon w swojej ofercie. Mowa o Apple Crumble, spodziewałam się tutaj zapachu coś na wzór ciasta jabłkowego, soczystego i rześkiego, a otrzymałam przesłodzony cukierkowy i chemiczny zapach, ni to owoców, ni to ciasta, ani kruszonki.. strasznie go męczyłam i gdyby nie pomoc dzieci to jeszcze długo by stał na wannie.
Akcesoria do makijażu
Tutaj muszę pokazać Wam pędzelki do makijażu oczu, które totalnie się u mnie nie sprawdziły.Pierwsze z nich to Glam Brush o numerach 06 i 09. Nigdy nie marzyłam o nich, ale dostałam je w prezencie i zawiodły mnie na całej linii. Źle mi się nimi pracuje, jakoś opornie nabierają kolory i słabo potem aplikują je na oko. Mam wrażenie, że więcej koloru zostaje na pędzlu niżeli nakłada się na skórę.
Brush 09 przeznaczony jest do nakładania korektora, bazy, cieni i rozcierania cieni, ale nie spisuje się u mnie jeśli chodzi o cienie i ich rozcieranie. Korektora nie używam zazwyczaj, ale nałożony nim raz czy dwa też nie zdał egzaminu. Bazy nim nie nakładałam przyznam się, bo poszedł totalnie w odstawkę.
Pędzelek Brush 06 jest mały, okrągły i krótki. Moim w odczuciu niestety też zbyt sztywny, twardy i średnio współpracujący. Taki kształt pędzelka chciałam, by nakładać w kąciku ciemniejszy kolor, ale opornie idzie Nam współpraca.
Włosie w tych pędzlach zupełnie mi nie odpowiada i źle mi się na nich pracuje z cieniami.
Kolejnym pędzelkiem, który mnie zawiódł i nie spisuje się tak jak się tego spodziewałam, to wymarzona Zoeva. Przy wspólnych zakupach z koleżankami blogerkami zdecydowałam się w promocji zamówić pierwszy pędzel tej marki.
Wybrałam klasyczny kształt pędzelka do cieni, do nałożenia go na całą powiekę, bo takiego mi brakowało w swojej kolekcji. Po wnikliwej analizie i poznaniu różnic między podobnymi kształtami wybrałam numer 232 z serii Luxe Classic Shader w kolorze Rose Golden.
Po pierwsze sam kształt okazał się trochę za duży i niedopasowany do mojej powieki, a więc nakładanie nim cienia na cała powiekę nie wychodzi tak łatwo jak się spodziewałam i widziałam na filmikach. Po drugie też mam wrażenie, że cień w dużej mierze zostaje w większości we włosiu pędzelka, a mało przenosi się go na oko.
Włosie jest przyjemne, miękkie, ale nie za miękkie, ani nie sztywne jak Glam Brush, który aż drapie.
Złoty trzonek z wytłoczonym znakiem zachwyca mnie, nie powiem, ale rączka mimo, że mało używana i pędzla nie mam za długo już posiada rysy, których nie da się wyczyścić.
Za tę cenę spodziewałabym się zdecydowanie czegoś lepszego.
To wszystko co zawiodło i rozczarowało mnie najbardziej w ostatnich miesiącach.
Czy jakiś produkt jest Wam znany?
Jakie macie o nim zdanie?
Pozdrawiam,
Dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńBędę umiała te kosmetyki szerokim łukiem. 😊
OdpowiedzUsuńpeeling do ust swego czasu chciałam poznać, ale daruję sobie
OdpowiedzUsuńpędzle z zoevy mam inne do oczu, ale też zauważyłam, że zjadają cienie i mniej wtedy transferuje się na oko
O tak ten płyn do kąpieli z Avonu jest beznadziejny :(
OdpowiedzUsuńTylko kojarzę te produkty :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że się jednak nie skusiłam na ten płyn do kąpieli Avon, bo też liczyłam na zapach ciasta :D
OdpowiedzUsuńU mnie szampony batiste się sprawdzają :) chociaż fakt, tego wariantu nie miałam. Ta seria z nivea zdecydowanie się u mnie nie sprawdziła...
OdpowiedzUsuńZnam tylko szampony Batiste, które u mnie sprawdzają się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic.
OdpowiedzUsuńznam jedynie szampon Batiste i u mnie sprawdzał sie całkiem fajnie, chociaż wolę inne wersje ;)
OdpowiedzUsuńwspomnialas o targach i przypomnialy mi sie moje felerne zakupy, jak mysle o uzyciu tego kosmetyku ktory wtedy kupilam az mi słabo chyba też napiszę podobny post moze bedzie mi lżej:)
OdpowiedzUsuńOj szkoda, ze te produkty Cie zawiodly. U mnie wiekdzosc z nich bardzo dobrze sie sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńJa stosuję czerwony szampon Radical przeciw wypadaniu, u mnie przynosi świetne rezultaty:)
OdpowiedzUsuńOj, kilka bubli się uzbierało ;(
OdpowiedzUsuńTeż nie polubiłam się z suchym szamponem Batiste.
OdpowiedzUsuńTen suchy szampon kiedyś miałam. Nie był zły.
OdpowiedzUsuńZnam bardzo dobrze Batiste. Używałam kilku wersji, ale teraz najbardziej polubiłam wersje dla brunetek. Oprócz odświeżenia fryzury maskuje moje siwe odrosty, więc mam dwa w jednym: suchy szampon i spray na odrosty(a jeśli o nich mowa to są to moje buble. Dawały co prawda kolor, ale jak się trochę spociłam to rozmazywały mi się na czole. Masakra)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ten peeling do ust okazał się być kiepski, bo wygląda obiecująco.
OdpowiedzUsuńZnam jedynie kosmetyki NIvea - kremy mi też nie podeszły :/
OdpowiedzUsuńSzkoda że aż tyle bubli :)
OdpowiedzUsuńTa seria z Nivea też się u mnie nie sprawdziła. Maseczka jeszcze jako tako, ale kremy - tragedia ;/
OdpowiedzUsuńNajwiększym zaskoczeniem dla mnie jest Twoja recenzja pędzelków - nie spodziewałam się że marka taka jak Zoeva może okazać się bublem - jednak nie warto ślepo zawierzać jakości - mogli wybić się na paletach, ale z akcesoriami niekoniecznie muszą sobie radzić :)
OdpowiedzUsuńbędę omijać szerokim łukiem :D
OdpowiedzUsuńJa nie lubię Batiste bo moje włosy po nim wyglądają jeszcze gorzej ;/
OdpowiedzUsuńNic nie miałam na szczęście, ale dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńNie używałam tych kosmetyków, ale właśnie słyszałam wiele na temat tego suchego szamponu i faktycznie wcale nie jest taki dobry.
OdpowiedzUsuńU mnie suchy szampon Batiste się jednak sprawdza :D a reszty kosmetyków nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńMój blog :)
Znam tylko szampon Batiste, ale akurat ja bardzo go lubię. :)
OdpowiedzUsuń232 z Zoevy bardzo lubię! Mam kilka sztuk tego modelu :)
OdpowiedzUsuńJa z szamponem Batiste (ale Dark) miałam ostatnio niezłe przygody... Póki co szukam czegoś lepszego, bo moja skóra głowy chyba przestała się z nim lubić :(
Żadnego z tych produktów nie miałam, ale teraz przynajmniej wiem, co omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńZnam tylko suchy szampon Batiste, kiedyś często go stosowałam i byłąm zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPłyny do kąpieli z Avonu uwielbiam, moim ulubionym jest migdałowy, chociaz nie wiem czy nadal jest w sprzedaży.
OdpowiedzUsuńNie miałam tych produktów i szkoda, że się nie sprawdziły :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Na szczęście nie trafiłam na te produkty, ale niektórym osobom akurat mogą pasować
OdpowiedzUsuńhttp://theajtwins.blogspot.com
Thank you for summaries, they are helpful.
OdpowiedzUsuńZ podanych kosmetyków miałam tylko batiste, ale nie ten konkretny zapach :) Ja bez suchego szamponu nie potrafię żyć, nie wiem, chyba się od niego uzależniłam, ale mój ulubiony to tez z Cien :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Na peeling z Hagi bym się skusiła, lubię takie kosmetyki zwłaszcza latem. A reszty nie używałam, szkoda że się nie sprawdziły, ale to raczej indywidualna sprawa.
OdpowiedzUsuńSzampon Batiste akurat bardzo lubię i używam non stop. Jeśli nie przypadł Ci do gustu to może warto spróbować Klorane? Podobno jest dobry. Ja sama też mam chęć go kupić.
OdpowiedzUsuńNie miałam niczego z Twojej listy bubli... na szczęście :)
OdpowiedzUsuńoprócz tego suchego szamponu, nie używałam żadnego z tych produktów:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Ci się nie sprawdziły, ale czasami tak jest. Ja osobiście nic nie miałam z Twoich bubli więc nie mam jak się odnieść.
OdpowiedzUsuńNa szczęście z takimi bubelkami nie miałam do czynienia... i będę omijać z daleka!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Obecnością Batista w tym zestawieniu trochę się zdziwiłam. Owszem przy częstym stosowaniu miałam łupież, ale nigdy mi nie matowił włosów, a efekt oczyszczenia trwał cały dzień. Nie powiem, pędzle też mnie zdziwiły. O glambrushach słyszałam kilka złych opinii, zwłaszcza o pędzlach ze starszych kolekcji. O zoevie zaś same dobre słowa. Pędzle glambrush mnie nie kuszą, ale zoeva już tak, chciałabym przetestować na własnej skórze. Ja na swoim blogu też ostatnio zamieściłam rozczarowania :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię Batiste, nawet po jednym użyciu robi mi niestety sieczkę na głowie :( co do pędzli Zoeva uwazam że są przereklamowane. Mam zestaw do oczu i jak dla mnie to pędzle Hakuro są lepsze.
OdpowiedzUsuńBatista akurat mam po raz pierwszy i bardzo sie polubilismy :)
OdpowiedzUsuńU mnie Batiste się sprawdza, ale używam jakiejś starej wersji. Jestem ciekawa jak te nowe wypadają, ale nadal ich nie otworzyłam :)
OdpowiedzUsuńWiększość Twoich rozczarowań już kojarzyłam :)
OdpowiedzUsuńuff, na szczęście nie znam nic ;D
OdpowiedzUsuńteż nie lubię szamponu Batiste.
OdpowiedzUsuńLubię czytać o bublach, zawsze wiadomo czego unikać :) Ze wszystkich używałam tylko suchego szamponu Batiste (ale nie tej wersji) i zawsze go zachwalałam. To akurat taka rola tych szamponów, że włosy są po nich matowe. Działają tak jak mączka ziemniaczana więc trudno o błyszczące włosy. U mnie na szczęście ta świeżość utrzymuje się cały dzień i zawsze go stosuje w awaryjnych sytuacjach. W tej chwili zamieniłam go na szampony Tome Out.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety też ta seria Urban Skin z Nivea się nie sprawdziła :) Za to teściowa ją sobie chwali :) nic więcej nie znam :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko ten nivea ;)
OdpowiedzUsuńNie znam niczego. Obserwuję i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńWiele z tych produktów znam z Twoich opowiadań na stories :) Szkoda, że się nie sprawdziły
OdpowiedzUsuńZ twoich bubli niż nie używałam i całe szczęście.
OdpowiedzUsuńgood! i want to try it!
OdpowiedzUsuńVery beautiful picture! Love your blog, (づ ̄3 ̄) づ╭❤ ~, thank you for sharing.
https://luxhairshop.blogspot.com/
Ja nie mam ani miłych, ani złych wspomnień z płynami do kąpieli z Avonu. W sumie duża nijakość. Poza zapachem (niektóre są naprawdę fajne) i pianą, nie miały dla mnie żadnych właściwości.
OdpowiedzUsuń