Peeling do ust z olejem truskawkowym, Your Natural Side
Moi Drodzy,
Po niezbyt satysfakcjonującej mnie pomadce odżywczej z peelingiem Sylveco, gdzie brakowało mi tego efektu 'wow' postanowiłam szukać innego peelingu do ust. Zajęło mi to trochę czasu, bo ten zakup odkładałam w czasie jako niekonieczny. Przypadkiem na spotkaniu w sklepie Be Clinic w Gdyni w ręce wpadł mi peeling do ust z firmy Your Natural Side.
Bardzo się ucieszyłam, a jaka byłam nim zachwycona już podczas pierwszego otwarcia i robienia zdjęć.
Czy okazał się być ideałem?
A może wprost przeciwnie?
Peeling do ust z olejem truskawkowym, Your Natural Side 10 ml
Opakowanie
Peeling zapakowany jest w mały kartonik przedstawiający w opisie wyczerpująco produkt. Opisany prawie z każdej strony dostarcza Nam wiedzy na jego temat.Szata graficzna z apetycznymi, czerwonymi truskawkami, a reszta w kolorach białych i zielonych.
W środku znajduje się niewielki plastikowy, przeźroczysty słoiczek z czarną zakrętką.
Naklejka na wieczku słoiczka jest taka sama jak sugeruje to opakowanie czyli przedstawia soczyste truskawki.
Pod wieczkiem jest jeszcze plastikowo-papierowe zabezpieczenie.
Konsystencja i zapach
Już przez opakowanie widać, że peeling jest bardzo oleisty w mocnym żółtym kolorze.Pod wieczkiem faktycznie kryją się lejące olejki i z pozoru dużo drobinek, wydaje się być gęsty.
W użyciu niestety tak nie jest. Już przy pierwszej próbie nałożenia peelingu na palec drobinek nabiera się niewiele, a oleju cała masa. Drobiny są przeźroczyste, dość spore i drapiące, jednak tak rzadkie,a wręcz pojedyncze, że ciężko nimi masować same usta. Przenoszą się na całą twarz w okolicy ust, olej podobnie się zachowuje, roznosi się na brodę, wargi, kąciki ust.
Bardzo nieprzyjemne jest jego używanie. Drobinki się nie rozpuszczają, a na koniec trzeba je 'strącić' z twarzy.
Jakkolwiek nie próbowałabym go nałożyć, nawet wcześniej wymieszać to efekt był taki sam.
Konsystencja od razu mi nie przypasowała, choć chciałam usilnie wierzyć, że tak nie jest. Dawałam mu mnóstwo szans, ale jak skończył dowiecie się niżej.
(o kolorze będzie poniżej)
Zapach jest nieciekawy, niby nie śmierdzi, ale też nie pachnie i w sumie nie ma żadnego konkretnego zapachu. Jest taki nijaki, odrobinę leczniczy i taki apteczny, a może nawet bardziej szpitalny. Spodziewałam się po nim ładnego zapachu, może owocowego. Niestety potem było tylko gorzej.
Ale o tym we wrażeniach!
Działanie i moje wrażenia ze stosowania
Moje wrażenia już troszkę opisałam wyżej w części ->Konsystencja<- a propos właśnie samej konsystencji i aplikacji peelingu. Nie przypadł mi do gustu, działanie niestety też nie zachwyciło.W związku z tym, że drobinki, a właściwie drobiny, bo są większe i bardzo ostre, drapią strasznie aż chwilami robi się nieprzyjemnie i boleśnie. Nie taki peeling lubią moje usta, ale uparcie go używałam. Usta chwile potem pieką i są takie 'podrapane' w odczuciu.
Do tego olej i drobiny poroznoszone na cały dół twarzy krótko mówiąc wkurzają.
Samo działanie takie sobie jak dla mnie, bez większego efektu, a do 'wow' mu daleko. Usta są natłuszczone dzięki olejowi i odrobinę miękksze, ale w związku z tym, że peeling nie jest przyjemny w masowaniu to pozytywne działanie i odczucia się zacierają. Nie zauważyłam też na dłuższą metę jakiegoś efektu poprawy stanu kondycji skóry ust.
Nie używałam go bardzo długo, bo ku mojemu zaskoczeniu po jakimś czasie kiedy po niego sięgnęłam okazało się, że zmienił kolor na przeźroczysty!!
Mówiłam o nim na instastory. Zobaczcie jaka znacząca różnica w kolorze.
Jako że na instastory oznaczyłam markę, szybko się do mnie odezwali w celu przeprosin, krótkiego wywiadu i wyjaśnienia sytuacji. Przesłałam zdjęcia opakowania papierowego, bo już go nie miałam, zdjęcia produktu i sprawa miała być wyjaśniona, czy uda się ustalić powód dlaczego tak się stało, w tak krótkim czasie i mimo odpowiedniego przechowywania produktu. Na razie jednak nie mam odpowiedzi, ale marka dba o swój wizerunek i w ramach zadośćuczynienia zaproponowała mi wybór jednego z nowych hydrolatów z oferty Your Natural Side. Jak się okazało w paczce znalazły się jeszcze dwa inne produkty w ramach rekompensaty, co bardzo mnie ucieszyło i zaskoczyło jednocześnie. Takie podejście i szybka reakcja stawia markę w dobrym świetle i widać ich szacunek do klienta. Oby więcej takich firm!
Peelingu niedawno się pozbyłam choć nie ubyło go zbyt dużo, ponieważ podczas jednej z aplikacji poczułam, że zaczął śmierdzieć taką stęchlizną. To był dla mnie znak, że naprawdę coś jest z nim nie tak.
Mam nadzieję, że sprawa jakoś się wyjaśni i poznam przyczynę, ale raczej po peelingi tej marki już nie sięgnę.
A Wy znacie jakieś godne polecenia peelingi do ust?
Za mną chodzi teraz duet Hello Body, ale cena na razie mnie zniechęca.
Pozdrawiam,
o bardzo fajne podejście marki do całej sytuacji, to się liczy. Ja przedwczoraj dostałam peeling od iossi, ale wypowiem się o nim jak go trochę potestuję ;)
OdpowiedzUsuńJa mogę polecić Ci peeling w sztyfcie z Sylveco. Mam chyba trzecie opakowanie już. Te wszystkie peelingi w słoiczku nie są zbyt higieniczne. Mam podobny peeling w słoiczku z Wibo i dla mnie to koszmar :(
OdpowiedzUsuńPisałam o nim w pierwszy zdaniu :)
UsuńWiem. Ale Sylveco ma kilka rodzai. Mi przypasowała inna wersja o której pisałaś :)
UsuńTak, ma jeszcze miętową, ale mięta w kosmetykach to coś czego tym bardziej nie znoszę, więc ani nie planuję próbować :)
UsuńO matko, jaki bubel. Na pewno go nie kupię.
OdpowiedzUsuńInteresujące :) Brawo dla firmy, że nie pozostali obojętni. Jeśli chodzi o peelingi do ust jakiej firmy by nie były to powiem, że mam raczej mieszane uczucia, ze względu na sposób aplikacji. Nie przepadam za grzebaniem w nich palcami :) Ot, cały problem;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził 🤔
OdpowiedzUsuńOjj, szkoda że się nie sprawdził. Ja lubię peelingi do ust Biolove. :)
OdpowiedzUsuńMuszę się im przyjrzeć :)
UsuńJa miałam kiedyś peeling do ust marki Eveline i jakoś szału nie robił. A ten wydaje dosyć ciekawie szkoda że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńBuuu, ja teraz używam peeling Mango&Kokos IOSSI :P
OdpowiedzUsuńOj szkoda, że się nie sprawdził! Zachowanie marki bardzo na plus :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że firma odezwała się do Ciebie, bo nie każda jest na tyle solidna. Szkoda jednak, że kosmetyk się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego peelingu. Za to lubię pomadkę z peelingiem marki Sylveco.
OdpowiedzUsuńNie korzystam z takich gotowców. Używam skrystalizowanego miodu :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dziwna sprawa tym peelingiem. Sama jestem ciekawa jak to się skończy.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię peelingi i lubię testować :) tydzień temu wróciliśmy z Tajlandii i przywiozłam 20 różnych peelingow i najbardziej podoba mi się z bananów. Nie da się opisać jego konsystencji. Jest tak dobry zapach powala same banany :)
OdpowiedzUsuńTen po dwóch użyciach zużyłam na ciało, bo na usta za rzadki jak dla mnie. Najlepiej to swoje peelingi robić :D Ja całkiem lubię sylveco, choć on dość mocny czasami, ale daje radę :) Kupię na pewno nieraz, może spróbuj peeling do ust Tisane, miałam kiedyś próbkę i był ciekawy :)
OdpowiedzUsuńMuszę się nim zainteresować :)
UsuńFajne podejście marki. Z drugiej strony plus, że to naturalny komsetyk, jednak te mają tendencję do szybkego psucia się. Marki nie znałam.
OdpowiedzUsuńLubie takie peelingi, choc ostatnio robie je sama :D
OdpowiedzUsuńLubię produkty YNS, ale te peelingi nigdy mnie nie kusiły.
OdpowiedzUsuńNie używam peelingów do ust jakoś,owszem,miałam słynną pomadkę Sylveco i nawet mi się podobała,jedna nie wróciłam do niej ponownie :) Mi wystarcza dobre nawilżanie,natłuszczanie pomadkami ochronnymi od których jestem uzależniona i nie mam konieczności stosowania peelingów :)
OdpowiedzUsuńJa nie stosuję takich peelingów, jak chcę wygładzić skórę na ustach to po prostu wmasowuję cukier z miodem. Efekt jest super, a do tego pycha :)
OdpowiedzUsuńMi akurat pomadka peelingująca z Sylveco bardzo odpowiada, ale czasem szukam innych tego tylu produktów i jeszcze dobrego nie znalazlam, by moc Ci polecić :(
OdpowiedzUsuńBardzo profesjonalne zachowanie firmy. Mam peeling Evree i cały czas się zbieram żeby go otworzyć :)
OdpowiedzUsuńWow, nigdy nie spotkałam się z aż taką zmianą koloru! Wygląda jak całkowicie inny produkt...
OdpowiedzUsuńJa właśnie dlatego nie kupuję gotowych peelingów zazwyczaj są za mocne dla mnie. Pomadka Sylveco mi odpowiadała ale muszę przyznać Ci rację, że za dużych właściwości peelingujących to ona nie miała.
Firma bardzo ładnie się zachowała to się chwali:)
Ja Ci nie polecę peelingu bo niestety mój ulubieniec się u Ciebie nie sprawdził :( A z innych sama nie do końca byłam zadowolona. Jeżeli chodzi o recenzję - pamiętam Twoje publikacje ze Stories więc już wiedziałam, czego się tu spodziewać :(
OdpowiedzUsuńMiałam fazę że muszę kupić peeling, potem mi przeszło i zaczęłam używać cukru wymieszanego z miodem. Oczywiście z większą ilością cukru. W opakowaniu wydaje się że tylko na wierzchu jest olej, ale i tak dużo cukru. Na ręce rzeczywiście widać, że za mało drobinek. Szkoda że się nie sprawdził. Podoba mi się reakcja marki! Brawo za odpowiedzialność za swoje produkty :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że marka się odezwała. Jak zaczęłam łysieć po kosmetykach Joanny, nawet nie odpowiadali na prywatne wiadomości. Jakby ślad po nich zaginął :/
OdpowiedzUsuń