Denko | Zużycia 'październik 2018'
Hejka,
Jak ten czas leci, dopiero co publikowałam denko września, a już mamy początek listopada i czas na kolejne zużycia, które są równie spore, a na pewno większe niż myślałam!
Po części to za sprawą saszetek, w których zrobiłam ostatnio porządek i okazało się, że sporo z nich jest dawno po terminie, a więc wylądowały w denku!
Zapraszam Was na przegląd..
Denko | Zużycia 'październik 2018'
pielęgnacja ciała
Tutaj pojawiło się najwięcej, tak się złożyło, że wszystko się pokończyło ;)
Tołpa, Kąpiel borowinowa - to mini wersja produktu, którą kupiłam jakiś czas temu na wyprzedaży. Początkowo użyłam raz i długo, długo stała nieużywana, bo po pierwszej kąpieli ciało miałam czerwone i piekło, wyglądałam jak poparzona i bałam się użyć ponownie. Jednak pewnego dnia kiedy byłam obolała po treningu postanowiłam zrobić sobie leczniczą kąpiel borowinową i efekt już był inny. Spodobała mi się kąpiel w niej i fajnie zrelaksowała moje ciało, zwłaszcza nogi i kręgosłup.
Jedno mini opakowanie to jednak mało, by wydać opinię dlatego będę testować dalej, bo mam jeszcze jedną miniaturkę i pełnowymiarowe opakowanie z nowej serii.
BioPha, Naturalny antyperspirant - dla mnie to był bubel jakich mało w kategorii antyperspirantów i w ogóle nie powinien mieć nazwy antyperspirant. Po więcej zapraszam Was do mojej pełnej opinii w osobnym poście.
Kneipp, Płyn do kąpieli 'Na dobranoc' - przyjemny i kojący umilacz do kąpieli, o którym niedawno pisałam. Idealny na jesienno-zimowe wieczory.
Luksja, Żel pod prysznic ze składnikami balsamu do ciała - uwielbiam te żele, to chyba moja trzecia butelka odkąd pojawiły się w sprzedaży. Ten egzemplarz jest od Karoliny w ramach wymianki, dziękuję!
Mają niezwykle kremową konsystencję i po umyciu ciała czuć w nich ten balsam na skórze, generalnie nie jest konieczne potem balsamowanie ciała w moim przypadku. Świetnie się pieni, jest bardzo wydajny, a zapach kremowy i naturalny.
Eveline, Luksusowy balsam pod prysznic - nie zużyłam go do końca, bo stał w łazience tak długo nieużywany, że postanowiłam już wyrzucić. Nie używałam go bo był okropny i nie mogłam zmusić się do wykończenia go. Strasznie śmierdział chemicznie i nienaturalnie! Do tego nie dawał prawie żadnego efektu na skórze.
Balsamy pod prysznic w ogóle nie są dla mnie zadowalające, ale ten był zwyczajnie tragiczny!
Balea, Viva Cuba - żel pod prysznic, który zachwycał swoim zapachem, kolorem, wydajnością i obfitością piany. Jego używanie to była sama rozkosz, a miałam jeszcze dwa inne zapachy z tej limitowanej kolekcji. Pisałam o nich niedawno.
Cashee, puder do kąpieli Ylang&Róża - to puder który kupiłam na spotkaniu z blogerkami w sklepie BeClinic, jeden dostałam w prezencie, a drugi wcześniej zakupiłam sama, jako wielbicielka umilaczy do kąpieli. Jedna saszetka starcza na jedną kąpiel i kosztuje 7 zł. Ten zapach pachnie ślicznie, pozytywnie mnie zaskoczył, bo zapach Ylang nie przytłaczał czego początkowo się bałam. Idealnie współgra z zapachem róży tworząc niesamowicie przyjemnie i kobiece połączenie!
Sam puder fajnie natłuszcza wodę, a taki efekt bardzo lubię, aż żal go potem zmywać z ciała.
Na pewno spróbuję jeszcze drugą wersję zapachową, która jest w sprzedaży i liczę również na powstanie nowych zapachów oraz większej pojemności!
Luksja, Żel pod prysznic ze składnikami balsamu do ciała - uwielbiam te żele, to chyba moja trzecia butelka odkąd pojawiły się w sprzedaży. Ten egzemplarz jest od Karoliny w ramach wymianki, dziękuję!
Mają niezwykle kremową konsystencję i po umyciu ciała czuć w nich ten balsam na skórze, generalnie nie jest konieczne potem balsamowanie ciała w moim przypadku. Świetnie się pieni, jest bardzo wydajny, a zapach kremowy i naturalny.
Eveline, Luksusowy balsam pod prysznic - nie zużyłam go do końca, bo stał w łazience tak długo nieużywany, że postanowiłam już wyrzucić. Nie używałam go bo był okropny i nie mogłam zmusić się do wykończenia go. Strasznie śmierdział chemicznie i nienaturalnie! Do tego nie dawał prawie żadnego efektu na skórze.
Balsamy pod prysznic w ogóle nie są dla mnie zadowalające, ale ten był zwyczajnie tragiczny!
Balea, Viva Cuba - żel pod prysznic, który zachwycał swoim zapachem, kolorem, wydajnością i obfitością piany. Jego używanie to była sama rozkosz, a miałam jeszcze dwa inne zapachy z tej limitowanej kolekcji. Pisałam o nich niedawno.
Cashee, puder do kąpieli Ylang&Róża - to puder który kupiłam na spotkaniu z blogerkami w sklepie BeClinic, jeden dostałam w prezencie, a drugi wcześniej zakupiłam sama, jako wielbicielka umilaczy do kąpieli. Jedna saszetka starcza na jedną kąpiel i kosztuje 7 zł. Ten zapach pachnie ślicznie, pozytywnie mnie zaskoczył, bo zapach Ylang nie przytłaczał czego początkowo się bałam. Idealnie współgra z zapachem róży tworząc niesamowicie przyjemnie i kobiece połączenie!
Sam puder fajnie natłuszcza wodę, a taki efekt bardzo lubię, aż żal go potem zmywać z ciała.
Na pewno spróbuję jeszcze drugą wersję zapachową, która jest w sprzedaży i liczę również na powstanie nowych zapachów oraz większej pojemności!
Saszetki, miniaturki i inne
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że w ostatnim wrześniowym denku pominęłam saszetki :(No już trudno.. tym razem nie zapomniałam o tym!
Lumene, rozświetlająca mgiełka do twarzy - to miniaturka, którą dostałam od firmy i z chęcią ją zużyłam, bo wcześniejsze pełnowymiarowe opakowanie oddałam koleżance. Buteleczka mimo, że malutka zakończona jest spray'em, który jako pierwszy naprawdę może nazywać się mgiełką! Nie chlapie produktem, nie leje się, a tworzy cudowną mgiełkę opadając na twarz nie chlapiąc twarzy za mocnym rozpryskiem!
Przyjemnie, cytrusowo pachnie. Używałam ją jako tonik rano i czasami wieczorem. Spisywała się super, ładnie nawilżała i eliminowała ściągnięcie skóry.
AA, maseczka węglowa oczyszczająca - maseczka o bardzo gęstej konsystencji, wygląda jakby była wyschnięta, ale nie jest. Jest bardzo zbita i niesamowicie gęsta, chyba takiej jeszcze nie widziałam! Przy rozprowadzaniu poddaje się, ale miejscami zostają zgrubienia maski, dlatego nie miałam pewności czy jest ona świeża, ale działanie super!
Wspaniale oczyszcza, matuje i odświeża cerę. Buzia jest gładka i miła w dotyku.
Wspaniale oczyszcza, matuje i odświeża cerę. Buzia jest gładka i miła w dotyku.
Saszetka starczyła mi na dwa użycia, ale w związku z tą gęstością nie dało się wyciągnąć z opakowania wszystkiego.
Your natural side, peeling do ciała - próbkę peelingu dostałam również od BeClinic jednak w użyciu trochę mnie zawiodła. Wiem, że to tylko próbka, ale naklejka z wieczka pod wpływem wody wypłowiała i zrobiła się dziwna w dotyku, jakby zeszła z niej zabezpieczająca farba czy powłoka.
Peeling starczył mi na nogi i brzuch, ale nie skłonił mnie do kupna go w pełnowymiarowym opakowaniu. Peeling jest bardzo mocny, o dziwo dla mnie zbyt mocny, co naprawdę nigdy się nie zdarza w moim przypadku, do tego jest strasznie sypki, choć to nie peeling suchy, że sypie się dosłownie wszędzie, odpada, kruszy, wszystko jest brudne. Zapach niby malinowy, ale dla mnie to takie podkiśnięte maliny.
Plus za to, że skóra po nim jest miękka i gładka, a także to, że pozostawia lekki film.
Oral-B, nić dentystyczna - ta nitka jest ze mną odkąd pamiętam i nie zamieniam jej na inną, bo najlepiej wchodzi w moje wąskie przestrzenie między zębowe, nie rozdzierając i nie szarpiąc się zbytnio.
Bielenda, Carbo Detox, nawilżająco-matujący krem - dostałam kilka próbek w sklepie, ucieszyłam się, bo ta seria ciekawiła mnie, a mam kilka produktów z tej serii poza kremem.
Krem jest żelowej konsystencji w kolorze półprzeźroczystej czerni, na twarzy zmienia się w bezbarwny żel. Wnika w skórę dość szybko, ale pozostawia ją nabłyszczoną i ściągniętą więc ani efektu matu, ani nawilżenia tutaj nie zauwazyłam.
Zdecydowanie mi się nie spodobał i z pewnością nie kupię pełnowymiarowej wersji, próbki mi wystarczą.
Isana, waciki bio - moje ulubione i niezmiennie niezastąpione.
przeterminowane
I na koniec już króciutko saszetki przeterminowane, o których wspomniałam na początku. Większość to Dermaglin, szkoda, bo byłam ich ciekawa.. ale niestety. Te maski do ciała terminami były ok, ale ich opakowania na zgrzewach były nieszczelne i jak widzicie np. na pierwszej saszetce od lewej konsystencja wydobywała się na zewnątrz. Pozostałe maski do ciała miały takie same przerwy w zgrzewach, więc nie zdecydowałam się na ich używani, bo powietrze i bakterie dochodziły do nich nie wiadomo jak długi czas.Znalazła się jeszcze próbka kremu ze złotem od GlySkinCare, ale ja ten kremik już miałam, więc nie żałuję, że nie zdążyłam jej skończyć.
I na koniec maseczka z glinki zielonej, której termin skończył się ho ho jak dawno ;)
Tym akcentem kończę październikowe denko i zbieram kolejne opakowania na kolejne zużycia, a mam ich już 3 !!! :)
A u Was jak wyglądał ubiegły miesiąc pod względem zużyć?
Mam nadzieję, że tak jak ja sukcesywnie pozbywacie się zapasów!
Pozdrawiam,
wooow sporo tego! miałam ten balsam pod prysznic eveline i u mnie odczucia były podobne-również nie byłam w stanie go wykończyć
OdpowiedzUsuńBardzo duzo udalo Ci sie zdenkowac, ja zbieram zawsze z kilku miesiecy bo slabo mi to idzie hahaha :D
OdpowiedzUsuńDużo tego.
OdpowiedzUsuńNaprawdę spore demko, ale fajnie, że nic nie zalega i jest miejsce na nowości ;)
OdpowiedzUsuńOj zalega, zalega nawet nie wiesz ile :D
Usuńchyba i u mnie najwyższa pora zrobić "czyszczenie" i powykańczać wszystkie zapasy!
OdpowiedzUsuńMoje zapasy są jeszcze spore ! :)
UsuńJa też bardzo miło wspominam ten "kubański" żel Balei, był świetny latem.
OdpowiedzUsuńŁadne zużycia! Zainteresował mnie Płyn do kąpieli 'Na dobranoc'od Kneipp, lecę o nim czytać :D
OdpowiedzUsuńU mnie w porównaniu z Tobą bardzo skromnie. Znam tylko waciki :)
OdpowiedzUsuńFajne zużycie, ja póki co nie robię projektu denko.
OdpowiedzUsuńJa też miałam swego czasu długą przerwę, ale postanowiłam wrócić z denkami, bo dużo mi one pomagają i dają fajny pogląd :)
UsuńŁadne zużycie! U mnie właśnie maski dermaglin jakoś nie raz trafiały do denka jako przeterminowane. Mam wrażenie że mają chyba mocno krótkie terminy. Moje denko też było spore, ale zdjęcia mi zginęły, więc ostatecznie pokazuje tylko połowę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie marka Dermaglin szybko mi odpisała na ig, że ich terminy to max 1,5 roku, a nie wiadomo jak szybko trafiają do sklepów i ile tam leżą.
Usuńsporo maseczek, obecnie też staram się regularnie po nie sięgać
OdpowiedzUsuń... ta większość maseczek w ogóle nie została zużyta ..
UsuńMuszę kupić więcej pudrów do kąpieli Cashee :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo zużyłaś :) Ja uwielbiam żele Balea :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tyle saszetek się zmarnowało ;)
OdpowiedzUsuńŻele luksja niedawno odkryłam i w sumie żałuję, że tak późno, bo są na prawdę fajne! Chociaż Twój zapach wydaje się mi być z tych słodkich - nie wiem czy by mi się spodobał :D Miałam próbki kremu bielenda i też mnie nie zachywycił by go kupić. Z kolei maskę AA miło całkiem wspominam - Ty chyba o niej zapomniałaś wspomnieć.. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie nie napisałam o niej ! Dziękuję, zaraz uzupełnię :)
UsuńAle w poście chodziło mi o saszetki z denka z września, które całkiem ominęłam i zdjęcie i opis :(
Tak, wiem zrozumiałam :)
UsuńSporo tego :) Te saszetki Dermaglin do ciała to nie było nic specjalnego, więc w sumie nie masz czego żałować :)
OdpowiedzUsuńJakie ładne maseczkowe zużycie ;)
OdpowiedzUsuńTo nie zużycie.. :/
UsuńTołpa, Kąpiel borowinowa ... to o jakim zjawisku piszesz po użyciu tego produktu mnie nie dziwi. My chyba z Bielendy czy farmony na kosmetyce mieliśmy takie zestawy borowinowe, nie kazdemu pasowalo ale robiło później cuda:)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie płyn "na dobranoc" :) Ostatnio robiłam porządek w swoich saszetkach i też niestety kilka rzeczy musiało wylądować w koszu :/
OdpowiedzUsuńJa to chyba muszę zrobić solidny porządek w kosmetykach, dzięki za inspirację! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że na coś się przydałam :)
UsuńCzyli od tego specyfiku od eveline raczej z daleka...;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Hehe aż się chce napisać 'ile maseczek zużyłaś' :D Ale kiepsko z tym terminem ważności, ja je dość szybko zużyłam i lubię, są fajne, ale pewnie skład dość naturalny, pewnie temu krótki termin ważności :( a ten peeling z malin też dość mocny dla mnie
OdpowiedzUsuńSzkoda z tymi maseczkami! Też miałam taki zestaw trzech maseczek do ciała, ale u mnie całe szczęście zgrzewy były ok, tydzień temu zużyłam ostatnią.
OdpowiedzUsuńdermaglin wlasnie mam jedna tubke i uzywam po terminie ale nic zlego sie nie dzieje, natomiast zdecydowanie musze przejrzec swoje probki bo przydaloby sie jakos je pomniejszyc. Za kneipp tesknie :P
OdpowiedzUsuńPaździernik u mnie dość standardowo jeśli chodzi o zużycia - bez rewelacji, ale też bez dramatu :) A z Twojego denka z niczym nie miałam okazji się bliżej poznać.
OdpowiedzUsuńPłyn do kąpieli Kneipp "Na dobranoc" muszę wypróbować. Jesienią przyda się takie ukojenie przyjemnym zapachem po ciężkim dniu :)
OdpowiedzUsuńLubię denka, czasami można podpatrzeć coś naprawdę fajnego i tak właśnie jest u Ciebie, wpadło mi w oko kilka produktów, które chętnie wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agness:)
oooo właśnie muszę przejrzeć swoje maski czy nie są przeterminowane..
OdpowiedzUsuńOj dużo się tego nazbierało, ja akurat lubię te maski z Bielendy, całkiem fajnie sprawdzają się na mojej skórze.
OdpowiedzUsuńJa po całości uderzyłam w minimalizm i nie mam praktycznie żadnych denek :)
OdpowiedzUsuńU mnie w październiku ogromne denko, co bardzo mnie cieszy. Szkoda, że aż tylu maseczek nie udało Ci się użyć :\
OdpowiedzUsuńSporo ciekawych kosmetyków ☺
OdpowiedzUsuńOoo spore denko, narobiłam mi ochoty na pudry Cashee :D Szkoda, że aż tyle produktów znalazłaś przeterminowanych ja bardzo nie lubię wyrzucać kosmetyków:(
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię żele Balea:)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś inną emulsje borowinową do kąpieli. Świetna była, szczególnie na zimę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że żel się u Ciebie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńU mnie aż tak dużego denka nie było, aczkolwiek ok 10 produktów udało się zużyć :)
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na Eveline, Luksusowy balsam pod prysznic bo lubię owe produkty, ale ten to jakaś klapa:/
OdpowiedzUsuń