Ulubieńcy kosmetyczni 'lipiec-październik 2018'
Moi Kochani,
Troszkę się tego nazbierało, a więc czas na ulubieńców kosmetycznych ostatnich miesięcy. Patrząc na termin publikacji poprzednich ulubieńców można powiedzieć, że dzisiaj zaprezentuję Wam ulubieńców z ostatnich czterech miesięcy :)
Większość produktów już ma swoje pełne recenzje, opinie na blogu więc zostawię Wam linki pod zdjęciami i opisem.
Większość produktów już ma swoje pełne recenzje, opinie na blogu więc zostawię Wam linki pod zdjęciami i opisem.
Ciekawi? Zapraszam...
pielęgnacja twarzy i włosów
Włosomaniaczka ze mnie żadna, ale są produkty, które po prostu uwielbiam od pierwszego użycia i takim właśnie produktem została maska do włosów z Delia.
Stosowana 1-2 razy na tydzień, czasami rzadziej robi takie małe 'SPA' dla włosów. Moje włosy bardzo ją polubiły za to, że wygładza je niesamowicie, ułatwia ich rozczesywanie, a nawet sama je rozczesuje! Maska nadaje też piękny i zdrowy połysk.
Ulubieńcem do twarzy ostatnio jednogłośnie został peeling cukrowy oczyszczający 'kiwi' z Loreal. Zachwycił mnie od pierwszego, a raczej od drugiego użycia, bo pierwszy raz użyłam go jak każdy inny peeling czyli na zwilżoną twarz i to był błąd, szybko zniknął z buzi i nie peelingował prawie nic.. Kolejny raz spróbowałam na sucho i to jest właśnie TO! Działa cudownie, konkretnie peelinguje i wytwarza przyjemne ciepło, lekko rozgrzewając skórę! Genialny, a do tego ten zapach, OBŁĘD!
Dokładniej o nim przeczytacie w osobnym poście i zobaczycie efekty po aplikacjach.
Pozostając w kategorii 'ciało' totalnym pozytywnym zaskoczeniem okazał się olejek Orientana, który dostałam w ramach współpracy. Efekty były wręcz niewiarygodne, ale prawdziwe i warto stosować go codziennie na problematyczną skórę ciała np. uda, kolana, pośladki czy ramiona.
Ja stosowałam na każdą z tych partii, czasami też na brzuch, ale efekty, o których piszę zauważalne gołym okiem były właśnie na ramionach. Skóra tam wyglądała wyraźnie ładniej, miała mniej widoczne dołeczki cellulitu i mniej widoczną zwiotczałą skórę. Dla mnie genialny i gdyby nie to, że mam pełno mazideł do ciała z pewnością bym go kupiła ponownie od razu po skończeniu.
Minusem dla niektórych może być mocny ziołowo-cytrusowy zapach, ale mi on nie przeszkadzał, choć faktycznie moc ma zabójczą.
Żele pod prysznic, które wywołały u mnie miłe wrażenia i z przyjemnością mi się ich używało zwłaszcza latem to limitki Balea, które kiedyś wygrałam w rozdaniu. O tych nieziemskich zapachach przeczytacie w poście dedykowanym całej trójce :)
Od dawna sztyfty Lady Speed Stick mnie kusiły i ciekawiły, wiele osób ich używało i chwaliło, ale wiele też mówiło, że nie są dobre. Ja dopiero niedawno postanowiłam spróbować i stał się moim ulubieńcem niemalże od razu. Pięknie pachnie, jest niesamowicie wydajny, nie brudzi i nie plami ubrań. Na razie dobrze chroni przed potem w codziennym użytkowaniu, ale zobaczymy jak spisze się latem. Na tę chwilę to mój ulubieniec.
1. Preparat do usuwania skórek - jest wspaniały i nigdy tak dobrego nie miałam, naprawdę szybko i mocno zmiękcza skórki wręcz złuszczając je, że przy użyciu kopyta część sama odchodzi, resztę wycinam bez większych problemów. Kosmicznie wydajny!
2. Top No Wipe - najlepszy jaki do tej pory miałam, pięknie nabłyszcza paznokcie, jest wydajny i nie ściera się z paznokci podczas noszenia nawet po 4 tyg.!
Czas na kolorówkę czyli kosmetyki do makijażu. Tutaj zdecydowanie ta czwórka u mnie przoduje i najbardziej przypadła mi do gustu w ostatnich miesiącach.
Bronzer KOBO, już chyba kultowy, używam go od dawna co widać ;) uwielbiam go, bo to z nim zaczęłam przygodę z bronzerem, cenię go za delikatny efekt, który stopniowo można pogłębiać. Lubię go, bo nie nakłada się go za dużo, a sprawia wrażenia padającego cienia w miejscu nałożenia, więc ciężko nim zrobić sobie krzywdę. Dodatkowo jest matujący, bez drobinek, a więc idealny dla mojej przetłuszczającej się i błyszczącej skóry.
Zestaw rozświetlaczy z MUR, dostałam od Basi w ramach tzw. wymianki i początkowo chciałam go dać koleżance, ale jak tylko zobaczyłam jak wygląda postanowiłam zostawić dla siebie i dzięki temu pokochałam go. Daje niesamowity i mocny efekt, ale co najlepsze to efekt, który daje mieniąc i odbijając się na złoto i różowo! Uwielbiam takie kolory, więc używam go z wielką przyjemnością, nawet róż, który jest w środku śmiało nakładam i nie wygląda on jak typowy róż, których nie używam.
Baza pod cienie Lumene to ostatnio moja ulubiona baza i wszystkie inne porzuciłam na jej cześć. Ma fajną kremową konsystencję, która nie zmienia koloru powieki, lekka ale skuteczna i dobrze trzyma cienie w ryzach, choć nie wszystkie, ale to kwestia cieni jak podejrzewam!
Niesamowicie wydajna, to mini opakowanie,a starczy mi chyba na lata!
Na koniec ostatni ulubieniec to metaliczny cień w płynie od Eveline w kolorze złoto-brązowo-beżowym, bardzo łatwo się aplikuje, szybko zastyga i nie oddziela się w załamaniu powieki nawet po całym dniu! Idealny na szybki makijaż, a efekt daje świetny. Kolor też jest w 100% mój :)
Mam też wersję srebrną, ale ona spisuje się już gorzej i jest bardziej problematyczna.
O tych dwóch cieniach Eveline postaram się dla Was przygotować osobny post i pokazać jak prezentują się na oku.
Znacie te produkty?
A może któryś i u Was jest ulubieńcem?
Stosowana 1-2 razy na tydzień, czasami rzadziej robi takie małe 'SPA' dla włosów. Moje włosy bardzo ją polubiły za to, że wygładza je niesamowicie, ułatwia ich rozczesywanie, a nawet sama je rozczesuje! Maska nadaje też piękny i zdrowy połysk.
Ulubieńcem do twarzy ostatnio jednogłośnie został peeling cukrowy oczyszczający 'kiwi' z Loreal. Zachwycił mnie od pierwszego, a raczej od drugiego użycia, bo pierwszy raz użyłam go jak każdy inny peeling czyli na zwilżoną twarz i to był błąd, szybko zniknął z buzi i nie peelingował prawie nic.. Kolejny raz spróbowałam na sucho i to jest właśnie TO! Działa cudownie, konkretnie peelinguje i wytwarza przyjemne ciepło, lekko rozgrzewając skórę! Genialny, a do tego ten zapach, OBŁĘD!
pielęgnacja ciała i kąpiel
Tutaj największym odkryciem był na pewno balsam brązujący z Palmers, który dostałam do testowania zanim wszedł do sprzedaży. Ja takich produktów nigdy nie używałam i zawsze się ich bałam, ale dzięki niemu polubiłam taki efekt!Dokładniej o nim przeczytacie w osobnym poście i zobaczycie efekty po aplikacjach.
Pozostając w kategorii 'ciało' totalnym pozytywnym zaskoczeniem okazał się olejek Orientana, który dostałam w ramach współpracy. Efekty były wręcz niewiarygodne, ale prawdziwe i warto stosować go codziennie na problematyczną skórę ciała np. uda, kolana, pośladki czy ramiona.
Ja stosowałam na każdą z tych partii, czasami też na brzuch, ale efekty, o których piszę zauważalne gołym okiem były właśnie na ramionach. Skóra tam wyglądała wyraźnie ładniej, miała mniej widoczne dołeczki cellulitu i mniej widoczną zwiotczałą skórę. Dla mnie genialny i gdyby nie to, że mam pełno mazideł do ciała z pewnością bym go kupiła ponownie od razu po skończeniu.
Minusem dla niektórych może być mocny ziołowo-cytrusowy zapach, ale mi on nie przeszkadzał, choć faktycznie moc ma zabójczą.
Żele pod prysznic, które wywołały u mnie miłe wrażenia i z przyjemnością mi się ich używało zwłaszcza latem to limitki Balea, które kiedyś wygrałam w rozdaniu. O tych nieziemskich zapachach przeczytacie w poście dedykowanym całej trójce :)
Od dawna sztyfty Lady Speed Stick mnie kusiły i ciekawiły, wiele osób ich używało i chwaliło, ale wiele też mówiło, że nie są dobre. Ja dopiero niedawno postanowiłam spróbować i stał się moim ulubieńcem niemalże od razu. Pięknie pachnie, jest niesamowicie wydajny, nie brudzi i nie plami ubrań. Na razie dobrze chroni przed potem w codziennym użytkowaniu, ale zobaczymy jak spisze się latem. Na tę chwilę to mój ulubieniec.
kolorówka i paznokcie
Bezapelacyjnie i od dawna moi dwaj ulubieńcy do manicure hybrydowego i nie tylko z Realac. Zupełnie nie wiem czemu jeszcze Wam ich nie pokazałam w ulubieńcach!1. Preparat do usuwania skórek - jest wspaniały i nigdy tak dobrego nie miałam, naprawdę szybko i mocno zmiękcza skórki wręcz złuszczając je, że przy użyciu kopyta część sama odchodzi, resztę wycinam bez większych problemów. Kosmicznie wydajny!
2. Top No Wipe - najlepszy jaki do tej pory miałam, pięknie nabłyszcza paznokcie, jest wydajny i nie ściera się z paznokci podczas noszenia nawet po 4 tyg.!
Czas na kolorówkę czyli kosmetyki do makijażu. Tutaj zdecydowanie ta czwórka u mnie przoduje i najbardziej przypadła mi do gustu w ostatnich miesiącach.
Bronzer KOBO, już chyba kultowy, używam go od dawna co widać ;) uwielbiam go, bo to z nim zaczęłam przygodę z bronzerem, cenię go za delikatny efekt, który stopniowo można pogłębiać. Lubię go, bo nie nakłada się go za dużo, a sprawia wrażenia padającego cienia w miejscu nałożenia, więc ciężko nim zrobić sobie krzywdę. Dodatkowo jest matujący, bez drobinek, a więc idealny dla mojej przetłuszczającej się i błyszczącej skóry.
Zestaw rozświetlaczy z MUR, dostałam od Basi w ramach tzw. wymianki i początkowo chciałam go dać koleżance, ale jak tylko zobaczyłam jak wygląda postanowiłam zostawić dla siebie i dzięki temu pokochałam go. Daje niesamowity i mocny efekt, ale co najlepsze to efekt, który daje mieniąc i odbijając się na złoto i różowo! Uwielbiam takie kolory, więc używam go z wielką przyjemnością, nawet róż, który jest w środku śmiało nakładam i nie wygląda on jak typowy róż, których nie używam.
Baza pod cienie Lumene to ostatnio moja ulubiona baza i wszystkie inne porzuciłam na jej cześć. Ma fajną kremową konsystencję, która nie zmienia koloru powieki, lekka ale skuteczna i dobrze trzyma cienie w ryzach, choć nie wszystkie, ale to kwestia cieni jak podejrzewam!
Niesamowicie wydajna, to mini opakowanie,a starczy mi chyba na lata!
Na koniec ostatni ulubieniec to metaliczny cień w płynie od Eveline w kolorze złoto-brązowo-beżowym, bardzo łatwo się aplikuje, szybko zastyga i nie oddziela się w załamaniu powieki nawet po całym dniu! Idealny na szybki makijaż, a efekt daje świetny. Kolor też jest w 100% mój :)
Mam też wersję srebrną, ale ona spisuje się już gorzej i jest bardziej problematyczna.
O tych dwóch cieniach Eveline postaram się dla Was przygotować osobny post i pokazać jak prezentują się na oku.
Znacie te produkty?
A może któryś i u Was jest ulubieńcem?
Pozdrawiam
Ten peeling kiwi już gdzieś widziałyśmy i bardzo nas ciekawi :)
OdpowiedzUsuńcaly czas planuje kupic lady speed stick w sztyfie i zapominam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo duzo ulubienco kochana, mnie ciekawia bardzo te sloiczki z L'Oreal. Nie mialam jeszcze okazji ich kupic ale peeling i maseczki musze w koncu przetestowac :D
OdpowiedzUsuńLSS muszę i ja wypróbować, bo mnóstwo osób go chwali, a ja jeszcze nie miałam okazji go stosować ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do żelu do skórek oraz topu no wipe z Realac - są świetne!
OdpowiedzUsuńJakie ładne denko w bronzerze :) Też go kiedyś miałam, bardzo fajny jest
Nie miałam żadnego z Twoich ulubieńców, ale większość mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńNp. ten peeling do twarzy i balsam brązujący :) Bardzo chętnie bym wypróbowała :)
Żadnego z nich nie znam, ale muszą być świetne skoro są Twoimi ulubieńcami :)
OdpowiedzUsuńja jestem zakochana w rozświetlaczu KOBO w identycznym opakowaniu
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej bazy lumene, Przydałaby mi się jakaś baza pod cienie :) a no i żele będą koocham! Ale tych wariantów nie znam. Bardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńSporo tych ulubieńców!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Z serii cameleo uwielbiam płukanki, odżywka jest już gorsza. Bronzer kobo uwielbiam, jest genialny. Mam właśnie srebrny cień w płynie eveline i nie umiem sobie z nim poradzić. Bardzo źle mi się z nim pracuje. Czekam na Twój wpis o nich :)
OdpowiedzUsuńŻele Balea są cudowne ! :D Chociaż ostatnio częściej sięgam po Isane to nadal od czasu do czasu odwiedzam niemiecki sklepik i wychodzę z Balea :D
OdpowiedzUsuńU mnie też Isana rządzi ;)
UsuńPeeling kiwi wciąż czeka u mnie w zapasie ;)
OdpowiedzUsuńFajni ulubieńcy, Balea chyba ma jakieś fajne nowości żelowe :)
OdpowiedzUsuńTe żele Balei kuszą strasznie :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej maski do włosów.. przydałoby się mi takie małe spa włosowe :P żele Balea uwielbiam, używam na codzien.. różowa wersja pachnie oblędnie!! <3
OdpowiedzUsuńMiałam tylko maskę do włosów o ile dobrze pamiętam była całkiem ok, choć odżywka chyba była lepsza. A żele Balea miałam inne ale lubię każdy ;)
OdpowiedzUsuńW sumie prawie nic nie miałam, ale ten olejek Orientany mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńJa również nie używam bronzerów do ciała w postaści balsamów i trochę sie ich boję, ale uwielbiam markę Palmer's, wiec chętnie bym spróbowała ten, który dostałaś do testów. Również paletka rozświetlaczy MUR bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam żadnego z Twoich ulubieńców ;) U mnie taki wpis szykuje się w przyszłym tygodniu ;D
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować tych hybryd, póki co jestem wierna Shellacowi, ale pora uzupełnić kolekcję o nowe kolory.
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten bronzer z Kobo, jest dobrej jakości. :)
OdpowiedzUsuńŻele Balea uwielbiam!
OdpowiedzUsuńBez apelacyjnie REALAC ! :D
OdpowiedzUsuńBalea uwielbiam:) Tych wersji nie znam i już żałuję...
OdpowiedzUsuńKosmetyki do pielęgnacji mnie ciekawią.:)
OdpowiedzUsuńLady speed stick uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńTen peeling jakoś szczególnie za mną chodzi...
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie używałam, ale zbieram się do przetestowania peelingu :)
OdpowiedzUsuńten peeling z loreala mnie kusi :D pewnie kiedyś i tak go kupię :D
OdpowiedzUsuńPreparat do skórek i Top Realac też uwielbiam :) Ale u mnie ten preparat jakoś mega szybko się skończył, no ale na szczęście mam drugi :D A ta baza Lumene jakoś mnie nie przekonuje, albo na moich powiekach jest do bani, bo jak robiłam testy (na jednej powiece baza realac, a druga cień w kremie MAC) to tam gdzie baza Lumene cienie były rozmyte, weszły w załamania :(
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów :( Moim ulubieńcem jest ostatnio nawilżający krem do twarzy z olejkiem arganowym i lawendowym :D
OdpowiedzUsuńLady Speed Stick kiedyś używałam często, a ostatnio znowu do niego wróciłam i jestem zadowolona, choć nie tego żelowego :P Co do 2 gagatków z Realac to i u mnie spisują się świetnie :D
OdpowiedzUsuńTroszkę jest tych ulubieńców :) Ja lubię bardzo żele Balea :)
OdpowiedzUsuńbronzer kobo bardzo lubiłam:)
OdpowiedzUsuńJest tego trochę u Ciebie :) fajne kosmetyki
OdpowiedzUsuńlady speed stick kiedyś miałam
OdpowiedzUsuńBardzo mocno peelenguje ten peeling czy jest raczej delikatny?
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam w opisie o nim i w poście, do którego link jest pod opisem :)
UsuńZ kolorówki nie miałam tylko tej paletki ;) Bronzer, cień kremowy i bazę bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńO Peelingu z kiwi już kiedyś słyszałam i muszę przetestować. :)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawił mnie ten peeling kiwi, muszę się za nim koniecznie rozejrzeć :D Bronzer kobo uwielbiam, mam już chyba 4 opakowanie ;) Lady Speed Stick również stale w użyciu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Olejek antycellulitowy znam i pamiętam, że dobrze mi sie go stosowało, choć miał dość specyficzny i intensywny zapach ;) Uwielbiam też żele Balea <3
OdpowiedzUsuńPeeling z kiwi kusi mnie i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńSporo tych ulubieńców, świetny post. Nie znam tych produktów, może jakiś przetestuję :)
OdpowiedzUsuńZ Twoich ulubieńców znam tylko brązer Kobo. Muszę kiedyś do niego wrócić, tylko, że do ciemniejszego odcienia :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że preparat do skórek Realac jest genialny!
OdpowiedzUsuńSporo tych ulubieńców :) kusi mnie ta maseczka do włosów i ten preparat do skórek coś dla mnie, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńOdlewka tej maski zrobiła na mnie super wrażenie!
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do Releaca - te produkty to i moi ulubieńcy <3
OdpowiedzUsuńkeratynowej maski w ogóle nie polubiłam :) podoba mi się bronzer KOBO :)
OdpowiedzUsuń