Tony Moly, I Am Real Mask Sheet - Maski w płacie Tomato & Aloe
Cześć,
Mimo, że nie jestem wielką fanką masek w płacie, o czym już pewnie wiecie lub domyślacie się, ostatnio motywuje się do zużywania ich, bo mam kilka w swoich zapasach.
Wszystkie zazwyczaj dostałam, bo szczerze szkoda mi pieniędzy na maski w płacie, uważam, że są za drogie i wolę te w saszetkach czy słoiczkach do rozsmarowania.
Ale do rzeczy... tym razem dostałam maseczki marki Tony Moly, które są dostępne na wyłączność w Sephora, ale znajdziecie je również w innych sklepach internetowych.
Maseczki I Am Real Sheet są w kilku, a nawet kilkunastu wariantach, ja mam dwa rodzaje i to właśnie o nich chciałabym Wam dzisiaj napisać i zaprezentować je.
Tony Moly, I Am Real Mask Sheet - Maski w płacie Tomato & Aloe 21ml
Składy:
Perforacja do otwierania saszetki jest na dole.
Tył krótko opisany i przedstawiony obrazowo.
Maseczki okazały się być mocno nasączone, sporo esencji zostaje jeszcze w saszetce, a w płacie jest jej tyle, że ścieka po brodzie.
Od razu przy wyjmowaniu można poczuć łagodny, ale przyjemny zapach obu maseczek, nie odróżniają się niczym szczególnym od siebie.
Maski dosyć łatwo możemy wyjąć z opakowania i rozłożyć je bez przerwania ich, choć są bardzo delikatne, ale o tym dalej..
Po nałożeniu na twarz można zauważyć, że są średnio dopasowane, mają też rozcięcia w kilku miejscach i zdecydowanie są dla mnie trochę za duże, przez co jak widać marszczą się i nie przylegają dobrze, a jednocześnie są jakby za krótkie (patrz: czoło).
(aloe)
(tomato)
Podczas ruchu i mówienia niestety płaty się przesuwają i jeszcze bardziej zaczynają odstawać od skóry, a przy próbie przesunięcia ich, poprawienia rozdzierają się. Płaty są bardzo słabe i delikatne pod względem właśnie wytrzymałości. Mam wrażenie jednak, że pomidorowa była mniej podatna na rozrywanie.
Zdecydowanie zaleceniem przy nich powinno być leżenie, bo ruch nie wchodzi w grę.
Niestety pozostawiała lekko lepką warstwę nawet jak się wchłonęła.
Moja cera była uspokojona i miała bardziej wyrównany koloryt, wyglądała na wypoczętą
Generalnie wypadła na plus.
Wytrzymałam z nią ile dałam radę ok. 15-20 min i z ulgą ją zdjęłam, mimo że sporo esencji na skórze zostało musiałam ją zmyć i dopiero wtedy oczy przestały szczypać, piec i łzawić. Na szczęście nie były zbytnio podrażnione, ale następnego dnia rano skóra pod okiem, tam gdzie piekło najmocniej była delikatnie podrażniona i zaczerwieniona, a moje worki pod oczami i opuchnięcia, których zazwyczaj nie mam były spore!
Cała skóra twarzy wyglądała po niej jaśniej i sprawiała wrażenie bardziej promiennej i bardziej wypoczętej.
Zdecydowanie jednak nie służył mi ten rodzaj maski.
Nie wiem czy skuszę się na kolejny rodzaj maski Tony Moly, chociaż jest kilka takich, które teoretycznie mnie ciekawią.
Dodam, że odkąd używam częściej maski w płacie to jakoś mniej mnie do siebie przekonują niż bardziej i chyba miłości z tego nie będzie :(
A Wy znacie maski Tony Moly I Am Real ?
Jakie są Wasze wrażenia?
Opakowania maseczek Tony Moly
Fajne, fikuśne saszetki z obrazkiem i kształtem u góry przypisanym do rodzaju np. pomidora i aloesu w przypadku tych dwóch rodzai.Perforacja do otwierania saszetki jest na dole.
Tył krótko opisany i przedstawiony obrazowo.
Wygląd maseczki w płacie Tony Moly, wielkość i jakość + zapach
Używanie zaczęłam od maski z aloesem, ale pierwsze opisy zacznę wspólnie, bo niewiele je różni.Maseczki okazały się być mocno nasączone, sporo esencji zostaje jeszcze w saszetce, a w płacie jest jej tyle, że ścieka po brodzie.
Od razu przy wyjmowaniu można poczuć łagodny, ale przyjemny zapach obu maseczek, nie odróżniają się niczym szczególnym od siebie.
Maski dosyć łatwo możemy wyjąć z opakowania i rozłożyć je bez przerwania ich, choć są bardzo delikatne, ale o tym dalej..
Po nałożeniu na twarz można zauważyć, że są średnio dopasowane, mają też rozcięcia w kilku miejscach i zdecydowanie są dla mnie trochę za duże, przez co jak widać marszczą się i nie przylegają dobrze, a jednocześnie są jakby za krótkie (patrz: czoło).
(aloe)
(tomato)
Podczas ruchu i mówienia niestety płaty się przesuwają i jeszcze bardziej zaczynają odstawać od skóry, a przy próbie przesunięcia ich, poprawienia rozdzierają się. Płaty są bardzo słabe i delikatne pod względem właśnie wytrzymałości. Mam wrażenie jednak, że pomidorowa była mniej podatna na rozrywanie.
Zdecydowanie zaleceniem przy nich powinno być leżenie, bo ruch nie wchodzi w grę.
Działanie i efekty
I am Real Aloe Mask Sheet
Moja skóra po tej maseczce była nawilżona i esencja, która została na skórze zastąpiła mi krem na noc, nie potrzebowałam nic więcej.Niestety pozostawiała lekko lepką warstwę nawet jak się wchłonęła.
Moja cera była uspokojona i miała bardziej wyrównany koloryt, wyglądała na wypoczętą
Generalnie wypadła na plus.
I am Real Tomato Mask Sheet
Niestety przy tej drugiej masce moja skóra nie zareagowała dobrze, niemalże od razu zaczęła piec mnie skóra pod oczami, a oczy zaczęły łzawić, po chwili robiły się zaczerwienione.Wytrzymałam z nią ile dałam radę ok. 15-20 min i z ulgą ją zdjęłam, mimo że sporo esencji na skórze zostało musiałam ją zmyć i dopiero wtedy oczy przestały szczypać, piec i łzawić. Na szczęście nie były zbytnio podrażnione, ale następnego dnia rano skóra pod okiem, tam gdzie piekło najmocniej była delikatnie podrażniona i zaczerwieniona, a moje worki pod oczami i opuchnięcia, których zazwyczaj nie mam były spore!
Cała skóra twarzy wyglądała po niej jaśniej i sprawiała wrażenie bardziej promiennej i bardziej wypoczętej.
Zdecydowanie jednak nie służył mi ten rodzaj maski.
Podsumowując
Przez to podrażnienie mam mieszane uczucia, nie podoba mi się też to, że jest kiepsko dopasowana, chyba jedna z gorzej dopasowanych masek patrząc na maski w płacie jakie już miałam i używałam.Nie wiem czy skuszę się na kolejny rodzaj maski Tony Moly, chociaż jest kilka takich, które teoretycznie mnie ciekawią.
Dodam, że odkąd używam częściej maski w płacie to jakoś mniej mnie do siebie przekonują niż bardziej i chyba miłości z tego nie będzie :(
A Wy znacie maski Tony Moly I Am Real ?
Jakie są Wasze wrażenia?
Pozdrawiam,
pirelka
Widzę, że pomidorowa to niezła porażka :P
OdpowiedzUsuńU mnie na pewno :(
UsuńMam pomidorową w zapasach ale teraz się boje jej użyć :(
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak wypadnie.
UsuńMam i bardzo je lubię (choć zdarzają się buble). One są drogie u nas, ja zamawiałam je z Korei z darmową przesyłka, tam są po 3-4zł, więc mają cenę taką samą, jak u nas inne drogeryjne jednorazowe maseczki.
OdpowiedzUsuńLubię tego typu maski :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs :)
Miałam jakieś ich maski i jeśli dobrze kojarzę to u mnie źle nie było :P
OdpowiedzUsuńJa bardzo polubilam maski w plachcie za wygode w ich uzywaniu. Ta aloesowa wydaje mi sie fajna dla mnie choc szkoda ze druga nie zadzialala. Mam tez wrazliwa skore ciekawe czy tez by mnie piekla ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że miłości z tego nie będzie , ja bardzo rzadko sięgam po maseczki w ogóle ale te w płachtach są dla mnie bardzo wygodne.
OdpowiedzUsuńMasek Tony Moly jeszcze nie miałam, ale po Twoich doświadczeniach ani trochę mnie nie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie maseczki, ale tych nie miałam. Nie jestem pewna, czy bym się skusiła po Twojej opinii.
OdpowiedzUsuńOj nie dla mnie one w takim razie. Nie znoszę uczucia lepkości, a do tego mam wrażliwą skórę.
OdpowiedzUsuńU mnie większość masek jest słabo dopasowanych, więc do tego się już przyzwyczaiłam. Niestety niektóre też tak na mnie działają, ale tej marki jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze takivh nie używałam ☺
OdpowiedzUsuńCzytałam mega dużo o tych maskach, ale jeszcze nie miałam okazji testować :)
OdpowiedzUsuńO kurczę! Chętnie wypróbuję tę czerwoną. Ciekawe czy u mnie będzie widać jakąś różnicę przed i po.
OdpowiedzUsuńhmmm niby ciekawe, ale jednak się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji używać tych masek - a lubię maski w płachcie, fajna forma odżywiania skóry!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Tych jeszcze nie próbowałam, ale ostatnio zaczęłam regularnie robić sobie maseczki i testuję za każdym razem inne firmy, także chętnie tych też spróbuję! :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze Pan Pomidor nie wypadł pomyślnie :/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maseczki w płachcie. Tych jeszcze nie miałam i szczerze, to po Twojej recenji nawet już nie chcę ;)
OdpowiedzUsuńTe maseczki mają super opakowania. Aż chce się ich używać.
OdpowiedzUsuńTony Moly nie znam, owszem wyglądają ładnie, działać też mogą, ja pozostawiam ten płyn na noc na skórze. Ale jednak są na ogół za drogie do regularnego stosowania.
OdpowiedzUsuńJa w przypadku aloesowego też, ale w pomidorze nie było takiej opcji, musiałam się pozbyć ten esencji czym prędzej.
UsuńNie lubię tych maseczek w formie "maski" na twarz, dla mnie są niewygodne. Za to po te inne, zwykłe chętnie sięgam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ich masek ale też jakoś nie specjalnie mnie kuszą :) też cenowo jest dziwna rozbieżność bo mnie 8 a 20 zł to naprawdę duża różnica... Jeszcze kwestia tego że ta druga wypadła kiepsko.
OdpowiedzUsuńWidziałyśmy kilka opinii na temat tych masek i były w sumie również mieszane :)
OdpowiedzUsuńTestowałam prawie wszystkie wersje oprócz pomidora. Zamówiłam je zbiorowo z ebaya, gdzie wypadają tanio. W sumie większość była mocno przeciętna, najlepiej zapamiętałam wersję ryżową.
OdpowiedzUsuńNie miałam masek tej marki, szkoda że raczej rozczarowały niż zachwyciły :( no i raczej nie wyobrażam sobie bezczynnego leżenia, zawsze robię coś jeszcze z maską na twarzy.
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko sięgam po maski w płacie, te graficznie bardzo ładnie się prezentują.
OdpowiedzUsuńNie znam tych masek, ale nie jestem do nich przekonana :)
OdpowiedzUsuńNie lubię własnie takich masek w płachcie, które się przesuwają :/ Dziś właśnie miałam maskę, która świetnie przylegała do twarzy i nawet jak byłam "głową w dół" i wieszałam pranie to nie odlepiała się. No i masakra, że tak podrażniła :(
OdpowiedzUsuńTeż mam takie same zdanie o maskach w płachcie, jakoś wolę te tradycyjne maseczki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski w płachcie, ale tych ne znam.
OdpowiedzUsuńSpoglądam właśnie w okno i widzę ogromne szare pojawiające się chmury nisko zwisające za pewnie będzie deszcz dość mocno się też ochłodziło jest to dla mnie na plus aczkolwiek też trochę mi to przeszkadza bo ciśnienie mocno mnie wtedy szwankuje Ale jak zawsze postaram się to przeżyć bardzo lubię maseczki a szczególnie te w płachcie testowałam ich dość sporo jednak były przyjemne jedne niekoniecznie te które tutaj prezentujesz nie miałam jeszcze z nimi do czynienia choć chętnie bym przetestował a pierwsza którą odpisałaś prezentuje się bardzo zachęcająca ale ten pomidor choć z drugiej strony warto przetestować na sobie a nóż widelec u mnie będzie nieco inaczej Pozdrawiam cię pięknie Życzę ci przyjemnej niedzieli i mnóstwo mnóstwo wspaniałych chwil Trzymaj się ciepło
OdpowiedzUsuń💁 odnowionaja.blogspot.com
Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .
Pozdrawiam serdecznie Sylwia
Ja najbardziej lubię maseczkę ryżową od Tony Moly.
OdpowiedzUsuńnie znam tych masek, ale nieliczne maski w płacie mnie satysfakcjonują, a skoro piszesz, że jakoś bez szczególnego szału... to nie będe jakoś szczególnie ich poszukiwać
OdpowiedzUsuńRzeczywiście słabo przylegają - ja lubię maski w płachcie ale na razie trafiłam na takie które nie spadają i nie przeszkadzają ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski w płachcie, ale tych dwóch jeszcze nie testowalam :)
OdpowiedzUsuń