Puder sypki Max Factor - najlepszy
Dajmy na chwilkę odpocząć firmie Bielenda (choć nie do końca ;-)).
Chciałabym dzisiaj skupić się na makijażu, a dokładniej na nieodzownym w moim dniu codziennym pudrze wykończeniowym jakim jest puder sypki Max Factor.
Przez bardzo długi czas próbowałam różne pudry wykończeniowe, zwłaszcza w kamieniu ale żaden nie odpowiadał mi na tyle, by kupić ponownie.
Natrafiłam na "okazję dnia" w Rossmannie i zdecydowałam się kupić puder sypki Max Factor.
Do tanich on nie należy bo w cenie regularnej kosztuje aż 52 zł, ja kupiłam go z rabatem za ok. 35 zł.
To i tak dużo jak na puder wykończeniowy, ale dzisiaj nie żałuję.
Puder sypki mam już dobre kilka miesięcy, nie pamiętam dokładnie jaki czas temu kupiłam ale na prawdę sporo czasu minęło a wciąż "końca nie widać".
Opis producenta: Niezwykle lekki i delikatny puder sypki,
który daje naturalne wykończenie makijażu. Jego półprzezroczysty kolor
doskonale współgra z każdym odcieniem podkładu. Specjalne sitko i
delikatna puchowa gąbeczka zostały zaprojektowane tak, aby zaaplikować
odpowiednią ilość pudru.
Puder jest dla mnie idealny, faktycznie jest lekki i delikatny jak producent nas zapewnia. Nadaje również naturalne wykończenie i całkowicie stapia się z cerą. Jest niewidoczny, aczkolwiek matowi i wyrównuje koloryt skóry. Używam go codziennie...jako wykończenie podkładu lub nawet wtedy kiedy nie nakładam podkładu, zawsze pokrywam twarz sypkim pudrem w celu wyrównania koloru skóry, zdarza mi się położyć go na krem BB. W każdym wypadku sprawdza się bardzo dobrze.
Jest bardzo wydajny, a jego aplikację ułatwia sitko dzięki któremu nie nabieramy go zbyt dużo. Dodatkowo plastikowa nakładka "przyciskająca" zabezpiecza rozsypywanie się pudru.
Ja osobiście nie nakładam go puszkiem dołączonym do opakowania, a pędzlem. Akurat mam pędzel Elite, który bardzo sobie chwalę.
Opakowanie jest solidne, zakręcane. Nie ma mowy o wydostaniu się pudru np. w torebce.
Serdecznie polecam, gdyż do tej pory są to dla mnie najlepiej zainwestowane pieniądze na puder sypki. Posłuży mi chyba jeszcze z rok ;)
Nie wiem czy zdecyduje się kupić inny, ale kusi mnie jeszcze puder bambusowy.
Wczoraj był mój dzień na SPA dla twarzy, na którą powędrowała maseczka intensywnie odżywiająca AA z maliną.
Opis: Twoja cera jest przesuszona, pozbawiona witalności, brak jej zdrowego
kolorytu i szukasz sposobu na jej błyskawiczne odżywienie? Receptura
maseczki intensywnie odżywiającej AA Skuteczna Pielęgnacja zawiera
zestaw niezbędnych regenerujących składników, które stymulują odnowę
komórkową i odbudowują hydrolipidową barierę skóry.
Efekty: skóra jest głęboko odżywiona, nawilżona i zregenerowana.
Efekty: skóra jest głęboko odżywiona, nawilżona i zregenerowana.
Maseczka ma delikatną kremową konsystencję, w łagodnym malinowym kolorze. Zapach specjalnie nie przeszkadza, jest delikatny ale też nie zachwyca.
Po zmyciu maseczki (powinno się ją ściągnąć wacikiem, ale ja wolę zmyć), skóra faktycznie wyglądała na odżywioną, w ładnym świeży i równym kolorze. Nawet po zmyciu wodą nie była ściągnięta.
Maseczka nie wywarła na mnie jakiegoś dużego wrażenia, ale chętnie jeszcze kiedyś po nią sięgnę.
Na zdjęciu prezentuje jedną część maseczki, gdyż drugą jakiś czas temu zużyłam.
Maseczkę kupiłam w Biedronce.
Pozostając przy temacie Bielendy ;-) zrobiłam dzisiaj małe zakupy i uzupełniłam zapas soli do kąpieli. Tym razem piękną turkusową z olejkiem kokosowym, ponoć ma działanie wyszczuplające i nawilżające. Zobaczymy.
Dodatkowo, zaopatrzyłam się w wymienne wkłady o których wspomniałam w poście o maszynkach Venus.
A to wszystko za sprawą kuponu rabatowego w Hebe - 10zł :)
Kilka dni temu za niską cenę 6,99 zł kupiłam też balsam do ciała również Bielenda. Już jakiś czas temu byłam ciekawa jego działania. Zobaczymy...
A to wszystko za sprawą kuponu rabatowego w Hebe - 10zł :)
Kilka dni temu za niską cenę 6,99 zł kupiłam też balsam do ciała również Bielenda. Już jakiś czas temu byłam ciekawa jego działania. Zobaczymy...
pirelka
Ja teraz używam pudru z Manhattanu i jestem mega zadowolona, przy najbliższej okazji sięgnę po tester MaxFactora i porównam :)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta wanienka :))
Bardzo lubię robić zakupy w Hebe:-))) Niestety u mnie go nie ma i jak tylko zjawiam się w Warszawie to migiem tam biegnę:-)
OdpowiedzUsuńCzekam aż mi otworzą Hebe w Katowicach -.-
OdpowiedzUsuńHmm, co do wykończenia makijażu-ja używam do tego białego, sypkiego pudru od Oriflame :)
Kochana , Cracker to lakier ,którym malujemy cieniutką warstwę na innym lakierze i tworzy spękania ;) Ja już swoje pomalowałam , obfotografowałam ,także dziś bądź jutro pokaże Ci jak to wygląda :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Hebe :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ten puder, właśnie się zastanawiam nad jakimś sypkim..choć osobiście wolę w kamieniu.
A odnośnie przepisu i ryżu - Kochana, wsypuję do jakiejś filiżaneczki, ubijam mocno i delikatnie wyjmuję uformowany ryż, przechylając kubek dnem do góry. Nietrudne, a ładnie wygląda :)
ja na razie odstawiłam puder matujący, na bardziej nawilżająco-wykańczający, ale jak wrócę do matujących to wiem, że warto się zainteresować pudrem max factor :)
OdpowiedzUsuńciekawy puder, właśnie rozglądam się za jakimś sprawdzonym :)
OdpowiedzUsuńi czekam na dalsze opinie o Bielendzie, widzę że zakupy się udały ;)
nie mam zadnego sypkiego :)
OdpowiedzUsuńO widzę mój pędzelek do pudru :) A Max Factora używa moja mama, ale prasowanego. I też jest zadowolona :)
OdpowiedzUsuńRóżnica jest nawet w nakładaniu tuszu, a bazę kupisz nawet w marketach (ja w Auchanie), w drogeriach też widziałam :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś do kupna tego pudru ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie bielende
OdpowiedzUsuń