Czerwony klasyczny manicure
Chciałam Wam przedstawić małe porównanie klasycznych czerwonych lakierów do paznokci trzech różnych firm, z którymi miałam do czynienia.
Ocenie i spostrzeżeniom poddałam zupełnie przypadkowe trzy marki: Bell, Essence i Bourjois.
Jeśli chodzi o lakiery naturalne, klasyczne które nie biją po oczach jak i te kolorowe, które nie zawsze do wszystkiego Nam pasują...nie specjalnie zależy mi na ich dobrej jakości i trwałości.
Mogę je często zmieniać, jeśli tylko czas mi na to pozwala. Jeśli nie, zwyczajnie wybieram jasne i delikatne odcienie.
Natomiast jeśli chodzi o czerwień, czyli elegancki klasyk na paznokciach, niesamowicie elegancki i przyciągający wzrok, chciałabym by trzymał się idealnie, nie odpryskiwał, nie ścierał się już na drugi dzień..bo przecież w czerwieni mamy wyglądać elegancko a nie jak obszarpaniec ;)
Był czas, że nie malowałam paznokci na czerwono, choć szalenie mi się podobały. Od jakiegoś czasu uwielbiam ale rzadko go używam...bo nie trafiłam na idealny pod względem jakości i trwałości, a rzadko kiedy mam czas codziennie na nowo zmywa i malować.
Zupełnie przypadkiem kupiłam kiedyś na wyprzedaży lakier czerwony z Essence:
Nie miałam żadnego w zapasie w czerwieni, więc zaczęłam swoją przygodę. Za cenę 4,99 zł nie spodziewałam się zbyt dobrej jakości i miałam rację.
Kolor ładny niestety trwałość strasznie słaba, już kilka godzin od
pomalowania odpryskuje, więc na drugi dzień po pracy wyglądał już
tragicznie. Strasznie nie trwały.
Oczywiście nigdy więcej nie użyłam, ale muszę zrobić drugie podejście w wolnym czasie.
Na drugi ogień poszedł lakier Bourjois 10 days, usłyszałam o nim i wiedziałam że muszę go mieć skoro jest szansa by w końcu lakier trzymał się dłużej. Miałam ochotę kupić jasny różowy, ale postawiłam na czerwień- bo jak trwały to tylko czerwony!
Odcień 20.
Nie liczyłam absolutnie na 10 dni trwałości bez poprawek, broń Boże ale te kilka dni z domalowywaniem chciałam ponosić, szczególnie że słyszałam że z łatwością można "załatać" dziury, a wszystko stapia się tak, że nic nie widać.
Nic bardziej mylnego. Trwałość tego lakieru to dno! Zwyczajnie dno...
Ale po kolei, pędzelek maluje dobrze mimo nietypowego kształtu, naprawdę wygodnie można dociągnąć pędzelkiem wokół skórek. Kolor bardzo mi się podoba, taką czerwień lubię.
Kolorem długo się nie nacieszyłam, już około 2 godzin po pomalowaniu lakier zaczął ścierać się z paznokci i odpryskiwać, końcówki były niemal całe pozdzierane. Żenada pomyślałam, pomalowałam drugi raz, drugą warstwę. Ledwo doczekałam by wrócić z pracy następnego dnia i zmyć. Lakier wyglądał potwornie, wstyd było mi pokazać dłonie.
Rzecz jasna nigdy więcej nie użyłam i chyba jemu nie dam drugiej szansy.
Poczytałam trochę opinii i faktycznie jego jakość podziela większość osób.
Po tych dwóch niewypałach dałam sobie spokój z czerwienią na jakiś czas. Kupując lakiery omijałam czerwień szerokim łukiem, zupełnie nie wiem czemu. Może dlatego, iż miałam świadomość posiadania 2 i nie chcąc ładować w kolejny beznadziejny.
W końcu naszedł czas kiedy natrafiła się okazja niskiej ceny i kupiłam lakier Bell o którym wspomniałam niedawno TUTAJ
Wypróbowałam go już tego samego dnia wieczorem, kolor bardzo mi odpowiada, maluje się również w porządku i wygodnie, ładnie się błyszczy, jedna warstwa wystarcza by kolor pokrył idealnie, przy dwóch wygląda troszkę ciemniej ale równie ładnie.
Po kilku godzinach po kąpieli zaczął schodzić płatami z dwóch palców (?), pomyślałam "kolejny bubel, ale kosztował 4 zł, nic dziwnego". Oj nie miałam ochoty zmywać i malować na nowo, reszta trzymała się dobrze, zmyłam te dwa i pomalowałam na nowo. Następnego dnia zaczął trochę się ścierać ale nie było tragedii. Postanowiłam się nie poddawać i dałam mu drugą szansę następnego dnia, zmyłam...położyłam odżywkę i pomalowałam, najpierw jedną warstwę. Było nawet OK, następnego dnia nie było większych ubytków, poprawiłam drugą warstwą i tak przechodziłam z niewielkimi domalowaniami 2-3 dni. Dzisiaj zmyłam całkowicie.
Wnioskuję, że nie jest najgorszy a za taką cenę bije Bourjois na łopatki.
Efekt schodzenia płatami być może był przyczyną podtłuszczonych paznokci, bo więcej nie miałam już tego problemu.
Lakier raczej ściera się przy końcach niż odpryskuje- to zjawisko pojawia się po ok. 2 dniach.
Podsumowując najlepszy jest lakier Bell.
Dodam, iż nie siedzę w domu bezczynnie, pracuję i robię wszystko co przykładna żona i pracująca kobieta ;) dlatego tak zależy mi na lepszej trwałości.
Nadal będę poszukiwać swojego idealnego czerwonego lakieru!
A Wy, jakie macie doświadczenie z czerwonymi lakierami? Które spisały się na medal, a które trafiły prosto do kosza?!
Macie ulubione firmy, które nigdy Was nie zawiodły jakością i trwałością?
pirelka
swego czasu miałam kilka lakierów z tej serii bell i byłam bardzo zadowolona :P
OdpowiedzUsuńJa nie miałam ani jednego z tych, ale polecam z Inglota. Ja mam czerwień w wersji matowej. Jest rewelacyjna :).
OdpowiedzUsuńczarwony lubię essie :)
OdpowiedzUsuńO proszę, Bell pobiło Bourjios :D
OdpowiedzUsuńJa mam tylko jeden czerwony lakier - Diadem, ale nie jest trwały. Poza tym preferuję nude :)
OdpowiedzUsuńMam jeden czerwony lakier, również Bell, ale chyba z jakiejś innej serii. Nawet go jeszcze nie próbowałam :P, bo u mnie czerwień gości przy specjalnych okazjach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
M
nigdy nie mialam kosmetykow firmy bell. :) ale lubie czerwien!
OdpowiedzUsuńByłaś ciekawa kostki z sephory do mycia, napisalam o niej co nieco
OdpowiedzUsuńhttp://malymiszmasz.blogspot.com/2013/03/pedzelek-benecos-i-misz-masz.html
pozdrawiam :)
pokaż ten kolor na pazurkach :)
OdpowiedzUsuń